Śmierć Ukraińca porzuconego w lesie. Jest zbiórka dla osieroconych dzieci
Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne Polska Ukraina zorganizowało zbiórkę pieniędzy na trójkę dzieci tragicznie zmarłego w Polsce Wasyla Czorneja. Zwłoki 36-letniego Ukraińca zwłoki znaleziono w lesie koło Wągrowca (woj. wielkopolskie). Mężczyzna zasłabł w pracy, a właścicielka firmy wywiozła go do lasu i tam zostawiła.
O zbiórce poinformował na Facebooku były konsul honorowy Ukrainy w Wielkopolsce, Witold Horowski.
"Moi drodzy, jak pewnie wiecie już z reportażu o tragicznej śmierci pana Wasyla, rodzina nie prosiła o jakąkolwiek zbiórkę na ich rzecz. Są pogrążeni w rozpaczy. Dlatego nie zdecydowaliśmy się na natychmiastowe uruchomienie zbiórki. Wiemy jednak, że to ubodzy ludzie, dla których śmierć bliskiego wkrótce będzie miała też wymiar materialnej katastrofy. Piszą do nas w tej sprawie ci, którzy mają potrzebę wsparcia materialnego tej rodziny. Mam też świadomość, że - mimo tych trudnych chwil w ich życiu - to jest właściwy moment na stworzenie takiej możliwości. Podjąłem więc decyzję aby uruchomić zbiórkę przez nasze Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne Polska Ukraina. Nr konta: 37 1090 1854 0000 0001 1451 2044 z dopiskiem 'Dla dzieci Wasyla'" - napisał Witold Horowski.
Osierocił troje dzieci
36-letni Wasyl Czornej przyjechał do Polski cztery miesiące temu. Pracował na budowie i dorabiał w zakładzie stolarskim w Jastrzębsku Starym w Wielkopolsce. Na Ukrainie została żona z trójką dzieci oraz starsi rodzice, którym mężczyzna pomagał.
Zwłoki Ukraińca zostały znalezione kilkanaście dni temu w lesie koło Skoków, niedaleko Wągrowca. Policja ujawniła tę informację dopiero w poniedziałek. Mężczyzna miał na sobie koszulkę pokrytą wiórami i robocze rękawice. 36-letni Ukrainiec pracował w zakładzie produkującym trumny niedaleko Nowego Tomyśla.
Policjanci ustalili, że w upalny dzień mężczyzna zasłabł podczas pracy i stracił przytomność. Pracownicy zawiadomili właścicielkę, 53-letnią Grażynę F., która zabroniła wzywać karetkę pogotowia i kazała wszystkim iść do domu. Jak ustaliła poznańska "Gazeta Wyborcza", kobieta zatrudniała Ukraińców na czarno. Nie wezwała pogotowia, bo bała się, że będzie miała kłopoty. Porzuciła mężczyznę w lesie 125 km od swojego zakładu.
Grażyna F. usłyszała zarzuty nieudzielenia pomocy nieprzytomnemu mężczyźnie oraz nieumyślnego spowodowania śmierci. Grozi jej za to kara do 5 lat więzienia. Policja zatrzymała też obywatela Ukrainy, który mieszkał z Wasylem. Wiedział, co się stało z mężczyzną i zataił tę informację, a potem się ukrywał, utrudniając śledztwo.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl