Śmierć przed dyskoteką w Lubaniu. Rodzice 32‑latka zabrali głos
Do tragedii w Lubaniu doszło w nocy z 16 na 17 października przed budynkiem klubu. Tam doszło do awantury. Zginął 32-latek. Tomek osierocił dwójkę dzieci. Głos po tych tragicznych wydarzeniach zabrali jego rodzice.
25.10.2021 07:59
W sobotę odbył się pogrzeb 32-letniego Tomka, który zginął po bójce przed dyskoteką w Lubaniu. Mężczyznę pożegnali m.in. jego zrozpaczeni bliscy.
- Tomek był organizatorem i w życiu, i w rodzinie. Był podporą dla bliskich. Ciężko mi się przyzwyczaić do słowa "był" - powiedział w rozmowie z "Faktem" pan Mirosław, ojciec Tomka.
Mama 32-latka dodała, że 17 października o 3:55 dostała telefon o tym, co się stało. 20 minut później jej syn już nie żył. Pani Beata przyznała tabloidowi, że policja nie zaproponowała wsparcia psychologicznego. Co więcej, rodzice mieli być traktowani jak "zło konieczne".
Ojciec 32-latka przekazał, że partnerka Tomka otrzymuje groźby. - A kolega, który był z nim w klubie, usłyszał od kogoś, żeby zapomniał o całym zdarzeniu - wyjaśnił pan Mirosław.
Zobacz też: Generał nie ma wątpliwości. "Łukaszence sytuacja wyrwała się spod kontroli"
Tragedia w Lubaniu. Nie żyje 32-latek
Do tej tragedii doszło w nocy z 16 na 17 października. Grupa osób około godziny 3 opuściła dyskotekę w Lubaniu i udała się w stronę samochodu.
Nagle jednak doszło do bójki z ochroniarzem lokalu. 32-latek został dwukrotnie uderzony w głowę. To skutkowało tym, że upadł na zaparkowane auto. Gdy próbował się podnieść, runął na krawężnik. Tomasz doznał poważnych obrażeń. Niestety zmarł.
Policja zatrzymała ochroniarza, który pobił 32-latka. Prokuratura postawiła Przemysławowi J. zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Mężczyzna nie przyznaje do winy. Przebywa aktualnie w areszcie.
Nie żyje 32-latek. Tomek miał 2 dzieci
32-latek był ojcem dwójki dzieci: 6-letniego Olka oraz niespełna rocznej Kai - przekazał serwis o2.pl. Do śmierci Tomka odniosła się także w mediach społecznościowych jego siostra Wioleta.
32-latek był jedynym żywicielem rodziny. Tomek pracował jako dyspozytor na kolei. Jego rodzina została bez środków do życia. W sieci została założona zbiórka pieniędzy. Zebrane fundusze zostaną przeznaczone rodzinie zmarłego.
Źródło: "Fakt", Facebook, o2.pl