Śmierć Polaka w Kanadzie. Ruszyło nowe śledztwo
Wydział kryminalny policji w Ontario wszczął nowe dochodzenie w sprawie śmierci Roberta Dziekańskiego. W 2007 roku na lotnisku w Vancouver Polak był śmiertelnie rażony paralizatorem. W sprawie skazano dwóch szeregowych policjantów, którzy twierdzą ze stali kozłami ofiarnymi. Teraz śledztwo ma sięgnąć ich szefów.
Śledztwo ma odpowiedzieć na pytanie, czy szefowie interweniujących policjantów ukrywali kluczowe dowody w sprawie. Jedną z osób, którą ma objąć dochodzenie, jest komisarz RCMP Brenda Lucki, szefowa federalnej policji. O sprawie donosi kanadyjska telewizja CBC i jej dziennikarz CurtPetrovich, który na temat śmierci Roberta Dziekańskiego napisał książkę.
Kanada. Śmierć Roberta Dziekańskiego. Nowe śledztwo
Robert Dziekański był polskim imigrantem, który przyjechał do Vancouver w odwiedziny do matki. Po 10 godzinach pobytu na lotnisku i braku możliwości porozumienia się z personelem stał się celem akcji służb porządkowych. Świadkowie opublikowali wstrząsające nagranie, na którym mężczyznę, który nie stawiał oporu, rażono paralizatorem. Wkrótce potem zmarł. Tragedia wstrząsnęła opinią publiczną w Polsce i Kanadzie.
Policjanci Monty Robinson, Kwesi Millington, Bill Bentley i Gerry Rundel twierdzą, że stali się kozłami ofiarnymi w sprawie. Dwóch z nich skazano za składanie fałszywych zeznań związanych z akcją. Zarzucają byłym szefom, iż winę przypisano tylko im, podczas gdy, w trakcie zdarzenia zachowywali się zgodnie ze szkoleniem. Uczono ich, że paralizatory są bezpieczne. Według ustaleń śledztwa użycie paralizatora było przedwczesne i nieuzasadnione.
Dziennikarz Curt Petrovich komentuje, że wprawdzie od tragedii Polaka minęło 13 lat, ale problemy z kanadyjską formacją policyjną RCMP pozostają aktualne. - Sama służba pozostaje strukturą zmilitaryzowaną ze wszystkimi tego konsekwencjami, jak niechęć do przyznania się do błędów - dodał.