Śmierć Piotra Pawłowskiego. Nowe informacje
Po śmierci Piotra Pawłowskiego jego rodzina złożyła zawiadomienie ws. możliwości popełnienia błędu medycznego. Pełnomocnik bliskich zmarłego Beata Bosak-Kruczek mówi WP, że jest bardzo zaskoczona negatywnym nastawieniem Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie.
Prezes Integracji Piotr Pawłowski zmarł 8 października. Jego żona - wykwalifikowana pielęgniarka - widziała, jak personel medyczny przez kilkadziesiąt minut nie mógł zaintubować jej męża. Zdaniem kobiety, jej mąż padł ofiarą błędu medycznego. Sprawa trafiła do prokuratury. Ta zdecydowała zaś o powołaniu biegłego.
- Pytania (ponad 20) prokuratora, jak i moje, jako pełnomocnika poszkodowanej, zostały uwzględnione. Materiał dowodowy, który został zgromadzony, w mojej opinii potwierdza te zarzuty, które zostały objęte zawiadomieniem. Opinia biegłego ma być w ciągu kilku miesięcy - mówi WP Beata Bosak-Kruczek, pełnomocnik rodziny Piotra Pawłowskiego.
Te pytania to m.in.: czy sposób diagnostyki i leczenia przez zespół ratownictwa medycznego był prawidłowy, a jeżeli nie, to na czym te nieprawidłowości polegały i kto za to odpowiada. Kolejne kilkanaście pytań dotyczy samego lekarza.
Zobacz także: Giertych snuje wizje ws. Pawłowicz. Lubnauer nie dowierza
Równolegle prowadzone było postępowanie przez rzecznika dyscyplinarnego, odpowiedzialności zawodowej Okręgowej Izby Lekarzy w Warszawie. - Wiem, że postawili zarzuty doktorowi Jerzemu M., ale nie wiemy jakie - podkreśla Bosak-Kruczek.
Pełnomocnik rodziny zmarłego twierdzi, że "zarzuty muszą być ujawnione, ale postępowanie Okręgowej Izby Lekarskiej jest jej przeciwne".
- Wnioskowaliśmy, aby lekarz został zawieszony na czas postępowania, z uwagi na wysokie prawdopodobieństwo, że swoją działalnością może sprowadzać zagrożenie dla innych pacjentów. Pan prokurator zaproponował udostępnienie protokołów bardzo obszernych zeznań świadków, którzy byli przesłuchiwani w prokuratorze. Izba odpowiedziała jednak, że nie widzi takiej potrzeby ani powodów do zastosowania zabezpieczenia w postaci zawieszenia prawa do wykonywania zawodu przez lekarza - tłumaczy Bosak-Kruczek.
I dodaje: "to nas bardzo zaskoczyło". - Z jednej strony mówią, że nie widzą podstaw. A kiedy my je chcemy dać w postaci materiałów, zeznań - oni mówią, że nie ma potrzeby - zwraca uwagę.
"Lekarz nie zrobił nic"
Pełnomocnik rodziny zmarłego powtórzyła, że - jej zdaniem - lekarz zaniechał pomocy Piotrowi Pawłowskiemu. - Ratownicy, którzy składali zeznania, potwierdzili, że pan doktor nie zbadał pacjenta, nawet go nie dotknął. A do obowiązków lekarza należy zbadanie pacjenta, ocena stanu zagrożenia życia, podjęcie decyzji, jakie działania terapeutyczne są zastosowane w drodze do szpitala. Żadna z tych czynności nie została przez pana doktora wykonana - powiedziała.
Jak dodała, potwierdziło się, że Piotr Pawłowski zmarł w wyniku uogólnionego niedotlenienia mózgu - i co za tym idzie - uszkodzenia mózgu. - Brak zaintubowania, udrożnienia dróg oddechowych, niedostarczenia wystarczającej ilości tlenu przez ponad godzinę - i przez okres transportu do szpitala, i na SOR-ze - spowodował obumarcie mózgu. To zaważyło na tym, co się potem wydarzyło - zaznaczyła.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl