Trwa ładowanie...
d3y4lqi
Śmierć Pawła Adamowicza. Jurek Owsiak wspomina wydarzenia sprzed 2 lat

Śmierć Pawła Adamowicza. Jurek Owsiak wspomina wydarzenia sprzed 2 lat

W czwartek mija druga rocznica tragicznej śmierci Pawła Adamowicza. Prezydent Gdańska zmarł wskutek ran kłutych odniesionych podczas finału WOŚP. - Dosłownie godzinę po ataku na prezydenta wiedzieliśmy, że Paweł Adamowicz umiera. Nasi lekarze natychmiast połączyli się z kolegami w Gdańsku i te wiadomości przekazywane do nas były bardzo rzeczowe, ale równie tragiczne. Mówiono, że chyba pan prezydent nie ma szans i z tą wiadomością ja wychodzę do studia i wiem, że przede mną 4 godziny prowadzenia WOŚP, która jest niesamowicie rozkręcona - mówił w programie "Newsroom" WP Jurek Owsiak. Szef Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy przyznał, że dla niego najcięższym momentem było za każdym razem schodzenie z anteny. - Każde takie zejście z wizji to było nasłuchiwanie wiadomości z Gdańska - dodał Owsiak.

2 lata mijają od śmierci prezydentRozwiń

Transkrypcja:

2 lata mijają od śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Zaatakowany na scenie podczas finału, umiera właśnie 14 stycznia. Dziś druga rocznica. Myśli pan o tym dość często, wspomina tamte chwile? Myślimy o tym cały czas i to z różnych powodów. Przede wszystkim z powodów, że to jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. To co pan powiedział przed chwilą, umiera, tę wiadomość dostajemy kilkadziesiąt godzin później od momentu zamachu. A my, tak prawdę mówiąc, wiedzieliśmy o tym, ja o tym już wiedziałem, o dosłownie godzinę po zamachu. My siedzieliśmy wtedy w naszym studio telewizyjnym pod Pałacem Kultury i pamiętam, że kiedy dochodzi do tej tragedii, natychmiast nasi lekarze łączą się ze swoimi kolegami w Gdańsku i te wiadomości przesyłane, przekazywane zawodowo, dosyć rzeczowo, ale także tragicznie, mówią o tym, że pan prezydent chyba jednak nie ma szans. I z tą wiadomością chwilę potem ja wychodzę do studia i wiem, że jeszcze przede mną 4 godziny prowadzenia Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, która jest niesamowicie rozkręcona, która jak co roku pokazuje nas, obywateli i rodaków na całym świecie, bardzo uśmiechniętych, pokazuje ten taki niesamowity entuzjazm, a ja to mam w sobie, ja to mam w sobie. Wtedy pamiętam, że po prosiłem, aby w studio była cisza i już nawet nie do końca pamiętam, co mówiłem, ale mówiłem bardzo emocjonalnie, że to, co się stało, jest czymś tak niebywałym, czymś tak, też na końcu, powinno być nam obce, nam Polakom, którzy potrafią zrobić tak niesamowitą Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Którzy potrafili zrobić solidarność, o której teraz niestety bardzo wiele osób zapomina na świecie. Że to ona zburzyła te wszystkie mury w Europie i to był najbardziej ciężki dla mnie moment tych kilku godzin, kiedy każde zejście później z anteny to była nasłuchiwanie z Gdańska wiadomości. A pamiętamy także po dzień dzisiejszy, ponieważ jak państwo także pamiętacie, ostatnia puszka pana prezydenta - Patrycja Krzemińska, z zawodu wtedy krawcowa, która ogłosiła "dobrze, to ja zbieram swoją puszkę, ty niech to będzie puszka pana prezydenta" - 15 845 780,85 zł. 263 tysiące internautów wzięło udział w tej niezwykłej zbiórce i ta zbiórka znowu w nas żyje, cały czas, bo to dzięki tej zbiórce kupiliśmy sprzęt dla Gdańska, kilka miesięcy później już ten sprzęt trafił, za wszystkie pieniądze dosłownie. Między innymi dwa tomografy komputerowe, rezonans magnetyczny. Kiedy przyjeżdżaliśmy rozliczać finał do Centrum Solidarności, przyjechaliśmy z ultra nowoczesną karetką. I to wszystko, nawet dzisiaj, jeżeli ktoś w tym szpitalu, w hospicjum także, korzysta z tego sprzętu, to także jest taka świadomość, że to ostatnia puszka pana prezydenta. Że to jest pan prezydent, że jest to Gdańsk, moje miasto rodzinne, że jest to także niezwykły moment pogrzebu, gdzie znowu, my Polacy, potrafiliśmy się na moment uciszyć. Niestety tylko na moment. I także ta chwila niezwykła, kiedy na tle Motławy, wyjeżdżając z Gdańska, my powiedzieliśmy "okej, wszystkie ręce na pokład, pracujemy pełną parą". My na chwilę zawiesiliśmy działanie fundacji, nie tyle, że zawiesiliśmy, ale powiedzieliśmy "dajcie nam troszeczkę złapać oddechu". Dziennikarze wtedy, za co im dziękujemy, istotnie dali nam spokój, nikt o nic nie pytał. Za to masa ludzi przysłała do nas najróżniejsze wiadomości, to są milionowe impulsy, które także powiedziały, że my społeczeństwo obywatelskie wiemy na czym to polega i my o takich rzeczach będziemy pamiętali. To nas buduje, to powoduje, że to są ważne przemyślenia dla nas.
d3y4lqi
d3y4lqi
Więcej tematów