Śmierć Magdy Żuk: Egipt gra Polsce na nosie. Dlaczego nie chcą wydać dokumentów?
Magda Żuk zmarła tragicznie w egipskim kurorcie niemal pół roku temu. Pamiętam, jak sprawą tą żyła większość Polaków. Rozmowy na ten temat słyszałem nie tylko kilka dni po całym zdarzeniu w hotelu w Marsa Alam, ale nawet parę tygodni później w warszawskich autobusach. Nie zapomnę też hucznych wystąpień ministra Zbigniewa Ziobry, który zapewniał o profesjonalnym działaniu służb. I co z tego? Gwałt, porwanie, narkotyki, choroba psychiczna? Do dziś nie wiemy, co tak naprawdę się tam wydarzyło. Pomóc mogliby Egipcjanie, ale...
27-letnia Magdalena Żuk zmarła w kwietniu w wyniku obrażeń odniesionych na skutek wypadnięcia z okna szpitala w Marsa-Alam w Egipcie. Ponieważ już od kilku dni bardzo dziwnie się zachowywała, a do sieci trafiło nagranie, na którym nie była nawet w stanie odpowiedzieć na najprostsze pytania, zagadkowa historia zainteresowała bardzo wielu Polaków.
W środę do mediów wyciekła informacja, że minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro "zwrócił się w liście do egipskiej prokuratury o szybkie przekazanie dokumentacji na temat zmarłej Polki". Jak to możliwe, że do tej pory Egipt nie przekazał nam pełnych wyników sekcji zwłok, prowadzonych na miejscu specjalistycznych badań, a także dokumentacji medycznej Magdy Żuk ze szpitali w Port Ghalib i w Hurghadzie?
Brak współpracy czy złe chęci?
Kilka dni po całym zdarzeniu przyjechałem do hotelu, gdzie rozgrywała się ta tragedia. Wszystko wyglądało tam zupełnie normalnie. Obsługa i dyrekcja byli otwarci i pomocni. Nikt nie sprawiał wrażenia osoby zamieszanej w jakikolwiek nielegalny proceder. Podobnie było w szpitalu w Port Ghalib. Dyrektor placówki zaprosił nas nawet do swojego gabinetu i spokojnie wyjaśniał trudny proces hospitalizacji polskiej turystki. Realia panujące w kurortach znacznie odbiegają jednak od tych w pozostałych częściach kraju. Współpraca z egipskim rządem, służbami bezpieczeństwa czy prokuraturą, to nielada wyzwanie. Egipt to przecież państwo gdzie zaledwie 4 lata temu rząd obalano w wyniku krwawego wojskowego zamachu stanu. Nawet polski MSZ oficjalnie "odradza podróże do Egiptu". Nic więc dziwnego, że współpraca z tym krajem źle się układa, a proste przesłanie dokumentów sprawia aż tyle problemów.
Z drugiej jednak strony, znający te realia szef resortu sprawiedliwości zapewniał Polaków, że sprawa prowadzona jest w sposób profesjonalny. - Prokuratura udostępniła nam akta sprawy. Przeczytałam je, ale tam nic nie ma. Strona egipska nie przekazała żadnych dokumentów - żali się w rozmowie z WP siostra Magdaleny Żuk Anna Cieślińska, która uważa, że dziewczyna została zamordowana. - Nie wiem, co robić. Obiecywano nam coś innego. Minister Ziobro sam wyszedł z inicjatywą konferencji, zadeklarował pomoc, a nic nie zrobił. My go o to nie prosiliśmy. Nie ma żadnych jego zapowiedzi, że współpracuje z Egiptem. Dostali tylko urzędową notatkę, gdzie jest wypisane, co robili, kogo i kiedy przesłuchali, a nie ma treści zeznań, nagrań z monitoringu, wyników sekcji zwłok i badań toksykologicznych – dodaje.
ZOBACZ WIDEO: Polacy z hotelu w Marsa Alam o rezydencie i kurorcie
Czy Magda Żuk nagle zachorowała?
Przypomnijmy jednak sensacyjne doniesienia o tym, że do profesjonalnego prześwietlenia całej sprawy powołany został specjalny zespół złożony m.in. z oficerów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralnego Biura Śledczego Policji. Czy doświadczonym ekspertom, pracującym na miejscu dziennikarzom i detektywom Krzysztofa Rutkowskiego, naprawdę nie udało się nic ustalić? Nie do końca. Brak jednoznacznych komunikatów to też odpowiedź. Może to oznaczać, że przesłuchanie ponad 100 świadków i przeprowadzenie setek czynności śledczych wykluczyły tezy o porwaniu, morderstwie i gwałcie. Gdyby chodziło o tak poważne zdarzenia, zapewne już byśmy o tym wiedzieli. Jedynym realnym wytłumaczeniem tak dziwnego zachowania młodej Polki zostaje więc chyba tylko teoria o nagłym uaktywnieniu się choroby psychicznej. Jakiej i dlaczego - to pytanie do psychiatrów i psychologów.