Śmierć Ewy Tylman. Tajemniczy świadek twierdzi, że widział jej kłótnię z Adamem Z.
Przed poznańskim sądem będzie zeznawał Grzegorz W. Mężczyzna jest kolejnym świadkiem w procesie dotyczącym śmierci Ewy Tylman. Twierdzi, że widział jak kobieta kłóciła się z oskarżonym Adamem Z.
Grzegorz W. twierdzi, że w nocy, kiedy zginęła Tylman był w okolicach miejsca zdarzenia i widział kłócącą, szarpiącą się parę młodych ludzi. Ich opis pasuje do Ewy Tylman i Adama Z. - informuje tvn24.pl.
Mężczyzna zwrócił się do prokuratury dopiero w czerwcu tego roku, ponieważ wcześniej poszukiwany był listem gończym za oszustwa. Kiedy został ujęty przez funkcjonariuszy zdecydował, że powie śledczym o tym, co wie w tej sprawie.
Grzegorz W. może okazać się kluczowym świadkiem dla prokuratury, o ile zostanie uznany przez sąd za wiarygodnego. - Miał obiektywny powód, żeby się nie zgłaszać, skoro sam był poszukiwany listem gończym. Zakładam, że jakąś wiedzę ma. Sąd oczywiście to zweryfikuje, pouczy go o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań - powiedział tvn24.pl Mariusz Paplaczyk, pełnomocnik rodziny Ewy Tylman.
Co dokładnie powiedział Grzegorz W.? Jego zeznania, złożone policjantowi z Kędzierzyna Koźla, przeczytała podczas ostatniej rozprawy sędzia Magdalena Grzybek. Mężczyzna tłumaczył funkcjonariuszowi, że chce powiedzieć co widział, bo "mu to ciążyło". Jak mówił, potraktował to jako zwykłą kłótnię i udał się do samochodu, po czym odjechał. "Mieli 20-30 lat. Mężczyzna był szczupły. Wyzywał kobietę, nazywał k..., pchał ją rękami" - cytuje zeznania Grzegorza W. tvn24.pl.
Mężczyzna został tymczasowo aresztowany. Osadzony jest w areszcie śledczym w Śremie .
Ewa Tylman zaginęła 23 listopada 2015 roku, gdy wracała z firmowej imprezy. Po raz ostatni była widziana w nocy z 22 na 23 listopada 2015 r. w okolicach ul. Mostowej, przed mostem Rocha w Poznaniu. Odprowadzał ją kolega, Adam Z. Jej ciało znaleziono kilka miesięcy później, w lipcu 2016 roku, w Warcie w pobliżu miejscowości Czerwonak.
Śledztwo ws. zabójstwa 26-letniej kobiety zostało zakończone 10 listopada 2016 roku. Adam Z. został oskarżony o to, że przewidując możliwość pozbawienia życia Ewy Tylman, zepchnął ją ze skarpy, a potem nieprzytomną wepchnął do wody. Zastosowano wobec niego areszt.
Po trzech rozprawach sąd zdecydował jednak o wypuszczeniu mężczyzny z aresztu. Zdaniem sądu mężczyzna może być skazany nie za zabójstwo, ale za nieudzielenie pomocy, za co maksymalna kara to trzy lata więzienia.
Adam Z. nie może opuszczać kraju i musi dwa razy w tygodniu meldować się na komisariacie policji.
Źródło: tvn24.pl