Zaginięcie Ewy Tylman. Policja: znaleźliśmy fragment ciała
Poznańscy policjanci poszukujący zaginionej Ewy Tylman przyznają, że znaleźli w Warcie fragment ludzkiego ciała. Na razie jednak nie można potwierdzić, czy należy on do kobiety czy mężczyzny i czy ma coś wspólnego z poszukiwaną 26-latką. - Najprawdopodobniej nie jest to ręka kobiety. Wciąż pojawiają się nowe informacje. Bierzemy pod uwagę różne scenariusze - powiedział rzecznik poznańskiej policji Andrzej Borowiak. Nad rzeką od rana pracują policjanci oraz pracownicy biura detektywistycznego Krzysztofa Rutkowskiego, którzy prowadzą poszukiwania przy pomocy drona.
W sobotę rano zgodnie z zapowiedziami rozpoczęły się poszukiwania 26-latki nad brzegiem Warty. Policja potwierdza, że z rzeki wyłowiono fragment ludzkiego ciała - odciętą rękę. Na razie jednak nie wiadomo, czy należy ona do kobiety czy mężczyzny. Dowód został przewieziony do policyjnego laboratorium.
- Zdaniem ekspertów jest to lewa ręka od stawu barkowego. Wstępne oględziny nie wskazują jednoznacznie, czy należy do kobiety czy mężczyzny. Najprawdopodobniej nie jest to ręka kobiety, jednak żeby mieć pewność zostaną przeprowadzone dokładne badania w zakładzie medycyny sadowej - mówił Andrzej Borowiak.
Rzecznik poznańskiej policji tłumaczył, że 26-latki szuka specjalnie utworzona grupa policjantów z Poznania i Warszawy. - Funkcjonariusze na bieżąco weryfikują przekazywane nam informacje. Nie wykluczamy żadnych hipotez, badamy różne scenariusze. Nie potwierdziły się m.in. doniesienia, że Ewa Tylman była widziana w warszawskim metrze - wyjaśniał.
Borowiak poinformował, że udało się przesłuchać świadka, który na nagraniu z monitoringu z nocy zaginięcia idzie za kobietą i jej kolegą. - Mężczyzna sam się do nas zgłosił i został szczegółowo przesłuchany - zaznaczył.
W piątek biuro detektywistyczne Krzysztofa Rutkowskiego, wynajęte przez rodzinę 26-latki, opublikowało taśmę z monitoringu ze stacji benzynowej. Nagranie powstało po godz. 3 w nocy i widać na nim najprawdopodobniej zaginioną i jej kolegę, z którym wyszła z klubu. Pracownicy biura sugerują, że w gronie podejrzanych powinien znaleźć się mężczyzna, który na nagraniu nie wygląda na tak pijanego, za jakiego się podawał. Podczas przesłuchania twierdził, że nic nie pamięta. Według TVN24 mężczyzna nie chciał się poddać badaniu wariografem.
Feralna noc
26-letnia Ewa Tylman zaginęła w nocy z 22 na 23 listopada. Kobieta bawiła się wspólnie ze znajomymi w jednym z klubów w okolicach Starego Rynku. Po raz ostatni była widziana około godz. 3, gdy na ul. Mostowej rozstała się z kolegą. Nie wróciła jednak do domu. Jej telefon cały czas milczy i nikt nie wie, co się z nią stało.
Ostatnim śladem jest jej dowód osobisty, znaleziony w czwartek na przystanku tramwajowym. Borowiak poinformował, że został on dokładnie przebadany. Dodał, że jak na razie nie odnaleziono innych przedmiotów należących do zaginionej.
Na Facebooku powstał profil "Zaginęła Ewa Tylman", który obserwuje już ponad 18 tys. osób. Rodzina i przyjaciele zorganizowali szeroką akcję poszukiwawczą. Przygotowali plakaty, przeszukiwali miejskie pustostany, jednak nie natrafili na żaden ślad zaginionej.
Borowiak był też pytany o zarzuty stawiane przez rodzinę pod adresem policji. - Zdajemy sobie sprawę, że rodzina jest zrozpaczona. Rozumiem jej rozgoryczenie i emocje. Policja jest w stałym kontakcie z bratem Ewy Tylman. Codziennie się z nim spotykamy i przekazujemy mu informacje - podkreślał.
Rysopis
Przypominamy rysopis zaginionej: wzrost 165 cm, waga ok. 60 kg, szczupła budowa ciała, włosy ciemne, proste do ramion, uszy przylegające, nos normalny (dołek na koniuszku nosa). W chwili zaginięcia kobieta ubrana był w szary płaszcz do pasa z kapturem, czarne spodnie dżinsowe, czarny sweter, czarne buty na obcasie oraz czarną torebkę z ćwiekami.
Wszystkie osoby, które mają jakiekolwiek informacje mogące przyczynić się do ustalenia miejsca pobytu zaginionej, są proszone o kontakt z policjantami z Komisariatu Policji Poznań - Nowe Miasto przy ul. Polanka 24 pod numerem telefonu 61 841-23-13 lub 61-841-23-11.