Proces ws. śmierci Ewy Tylman. Rodzina ma coraz więcej wątpliwości
Na kolejnej, ósmej już rozprawie w sprawie śmierci Ewy Tylman, poznański sąd zamierza przesłuchać koleżanki 26-latki. Zdaniem ojca Tylman, ich zeznania nie wniosą do sprawy nic nowego.
W środę w poznańskim sądzie odbędzie się ósma rozprawa w sprawie śmierci Ewy Tylman. Zeznania - jak informuje tvn24.pl - ma złożyć pięć osób. Są wśród nich Sławomir J., kierownik ochrony z aresztu, w którym przebywał Adam Z., oraz cztery koleżanki Ewy Tylman z drogerii, w której pracowała i jednocześnie uczestniczki imprezy, po której kobieta zaginęła.
Rodzina dziewczyny nie ukrywa rozczarowania przesłuchiwaniem przez sąd kolejnych uczestników imprezy. - To nic nie wniesie do sprawy - mówi tvn24.pl brat kobiety Piotr Tylman.
Podobnego zdania jest ojciec dziewczyny. - Nie przesłuchuje się świadków, którzy powinni mieć coś do powiedzenia. Nie jestem sądem, ale nie podoba mi się to - komentuje w rozmowie z portalem Andrzej Tylman.
Rodzina Ewy Tylman zaczyną watpić w to, by Adam Z. odpowiedział za jej zabójstwo. - Nic nie będzie z tego, z tego, co obserwuję. Myślę, że będzie wyrok 3 lat więzienia za nieudzielenie pomocy - powiedział portalowi tvn24.pl ojciec dziewczyny.
Piotr Tylman ma zastrzeżenia do śledczych, którzy zajmowali się sprawą śmierci jego siostry. - Materiał dowodowy jest jaki jest. Sąd pracuje z takim materiałem dowodowym, jaki został dostarczony przez prokuraturę - powiedział tvn24.pl. Mężczyzna wyjaśnił, że rodzina chce, by sąd przesłuchał biegłych, którzy wykonywali ekspertyzy oraz by zaprezentowano na sali sądowej kolejne nagrania z kamer monitoringu.
Ewa Tylman zaginęła 23 listopada 2015 roku, gdy wracała z firmowej imprezy. Po raz ostatni była widziana w nocy z 22 na 23 listopada 2015 r. w okolicach ul. Mostowej, przed mostem Rocha w Poznaniu. Odprowadzał ją kolega, Adam Z. Jej ciało znaleziono kilka miesięcy później, w lipcu 2016 roku, w Warcie w pobliżu miejscowości Czerwonak.
Śledztwo ws. zabójstwa 26-letniej kobiety zostało zakończone 10 listopada 2016 roku. Adam Z. został oskarżony o to, że przewidując możliwość pozbawienia życia Ewy Tylman, zepchnął ją ze skarpy, a potem nieprzytomną wepchnął do wody.
Po trzech rozprawach sąd zdecydował jednak o wypuszczeniu mężczyzny z aresztu. Zdaniem sądu mężczyzna może być skazany nie za zabójstwo, ale za nieudzielenie pomocy, za co maksymalna kara to trzy lata więzienia.
Adam Z. nie może opuszczać kraju i musi dwa razy w tygodniu meldować się na komisariacie policji.