Nowy trop w sprawie śmierci Ewy Tylman?
W aktach sprawy znajduje się nieznane opinii publicznej nagranie z miejskiego monitoringu.
03.07.2017 | aktual.: 04.07.2017 10:09
Dziennikarze portalu e-reporter.pl dotarli do wydruku kadru z kamer miejskiego monitoringu, który znajduje się w aktach sprawy dotyczącej zaginięcia i śmierci Ewy Tylman. Z nagrania może wynikać, że około godziny trzeciej w nocy w dniu zaginięcia kobieta korzystała ze swojego telefonu komórkowego. Wcześniej prokuratura informowała, że sygnał z telefonu Tylman zniknął z zasięgu odbiorników o godzinie 1:47.
Z nagrania wynika, że po wyjściu z klubu Mixtura Ewa Tylman i Adam Z. poszli pod centrum handlowe "Kupiec Poznański". Ewa Tylman siedziała na ławce trzymając w ręku telefon, a Adam Z. przechadzał się nieopodal niej. Spędzili tam około godziny.
Kadr z nagrania, który portal opublikował na swojej stronie i na swoim profilu na Facebooku pochodzi z godziny 2:50:12. Widać na nim Ewę Tylman trzymającą w ręku telefon komórkowy.
Zaginiona torba
Dziennikarze portalu zwracaja uwagę na jeszcze jeden szczegół widoczny na zdjęciu. To dwie podróżne torby. Na jednej z nich Ewa Tylman wspiera łokieć, druga - większa - leży na chodniku.
Kobieta, jak wynika z zeznań świadków, nie miała przy sobie żadnego bagażu podczas firmowej imprezy. Nie widać ich również na innych zapisach z monitoringów. Skąd więc wzięły się na tym zdjęciu?
Jak wynika z ustaleń dziennikarzy e-reporter.pl policja pokazała to zdjęcie - w czasie przesłuchania - tylko Dawidowi Tylmanowi, bratu Ewy. Drążyła jednak temat w rozmowie z innymi świadkami.
Według ustaleń portalu Ewa Tylman podczas wizyty u rodziców w Koninie owego feralnego dnia miała ze sobą czarną torbę, co zeznał podczas przesłuchania jej ojciec. Kilka dni po zaginięciu Ewy drugi z jej braci - Piotr Tylman, przyznał dziennikarzom e-reporter.pl, że chłopak Ewy Adam O. stwierdził w rozmowie z nim, że brakuje jakiejś sportowej torby w jej rzeczach. Dlaczego Adam O. nie wspomniał o tym policji, w czasie wielokrotnych zeznań? - czytamy w e-reporter.pl.
Tajemnicze zaginięcie
Ewa Tylman zaginęła 23 listopada 2015 roku, gdy wracała z firmowej imprezy. Po raz ostatni była widziana w nocy z 22 na 23 listopada 2015 r. w okolicach ul. Mostowej, przed mostem Rocha w Poznaniu. Odprowadzał ją kolega, Adam Z. Jej ciało znaleziono kilka miesięcy później, w lipcu 2016 roku, w Warcie w pobliżu miejscowości Czerwonak.
Śledztwo ws. zabójstwa 26-letniej kobiety zostało zakończone 10 listopada 2016 roku. Adam Z. został oskarżony o to, że przewidując możliwość pozbawienia życia Ewy Tylman, zepchnął ją ze skarpy, a potem nieprzytomną wepchnął do wody.
Według śledczych, mężczyzna w chwili popełnienia przestępstwa był poczytalny i powinien odpowiadać za zabójstwo z tzw. zamiarem ewentualnym. Grozi mu za to kara do 25 lat więzienia lub dożywocie.
Po trzech rozprawach sąd zdecydował jednak o wypuszczeniu mężczyzny z aresztu. Zdaniem sądu mężczyzna może być skazany nie za zabójstwo, ale za nieudzielenie pomocy, za co maksymalna kara to trzy lata więzienia.
Adam Z. nie może opuszczać kraju i musi dwa razy w tygodniu meldować się na komisariacie policji.
Kolejna rozprawa w procesie Adama Z. odbędzie się dopiero po wakacyjnej przerwie: 13 września. Zeznawać będą wtedy kierownik ochrony z aresztu, w którym przebywał oskarżony oraz cztery koleżanki Ewy Tylman z pracy.
Wyrok ws. śmierci Ewy Tylman spodziewany jest najwcześniej w grudniu.