Śmierć ciężarnej kobiety. Jest stanowisko szpitala
Pod koniec września w szpitalu w Pszczynie zmarła ciężarna kobieta. Zdaniem pełnomocniczki rodziny, kobieta cierpiała na bezwodzie. Lekarze mieli czekać z interwencją na śmierć płodu. Jest oficjalne oświadczenie szpitala w tej sprawie.
02.11.2021 11:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Łączymy się w bólu z wszystkimi, których tak jak nas dotknęła śmierć naszej Pacjentki. Szczególnie z Jej Bliskimi. Ciąża, poród i połóg od wieków postrzegane są przez medyków jako jedne z najtrudniejszych momentów życia kobiety. Postęp medycyny znacznie ograniczył ryzyka w tym zakresie, ale, niestety, ciągle jeszcze ich nie wykluczył" - czytamy w opublikowanym na stronie internetowej szpitala oświadczeniu.
W oświadczeniu zapewniono, że "jedyną przesłanką kierującą postępowaniem lekarskim była troska o zdrowie i życie Pacjentki oraz Płodu. Lekarze i położne zrobili wszystko, co było w ich mocy, stoczyli trudną walkę o pacjentkę i jej dziecko".
"Całość postępowania medycznego podlega ocenie prokuratorskiej i nie można w tej chwili ferować żadnych wyroków. Bardzo liczymy na to, że rzetelnie i uczciwie prowadzone postępowanie prokuratorskie pozwoli wskazać przyczyny śmierci Pacjentki oraz jej Dziecka" stwierdzono w oświadczeniu.
Szpital w Pszczynie: decyzje lekarskie podjęte z uwzględnieniem przepisów prawa
"Osobną sprawą jest ocena stanu prawnego w zakresie dopuszczalności przerywania ciąży. W tym miejscu należy jedynie podkreślić, że wszystkie decyzje lekarskie zostały podjęte z uwzględnieniem obowiązujących w Polsce przepisów prawa oraz standardów postępowania" - dodano.
Z relacji mecenas Jolanty Budzowskiej, pełnomocniczki rodziny zmarłej 30-latki wynika, że kobieta trafiła do szpitala w Pszczynie z powodu "odpłynięcia płynu owodniowego". Lekarze po zbadaniu kobiety stwierdzili u niej tzw. bezwodzie. Potwierdzili także zdiagnozowane wcześniej wady wrodzone płodu.
"W toku hospitalizacji płód obumarł. Po niespełna 24 godzinach zmarła także pacjentka. Przyczyną śmierci był wstrząs septyczny. Zmarła pozostawiła męża i córkę" - poinformowała rodzina zmarłej kobiety.
Pełnomocnik rodziny: konsekwencja wyroku TK
Z relacji rodziny wynika, że kobieta podczas pobytu w szpitalu wysyłała wiadomości do członków rodziny i przyjaciół. Relacjonowała w nich, że zgodnie z informacjami przekazywanymi jej przez lekarzy, "przyjęli oni postawę wyczekującą, powstrzymując się od opróżnienia jamy macicy do czasu obumarcia płodu, co wiązała z obowiązującymi przepisami ograniczającymi możliwości legalnej aborcji".
Mecenas Budzowska nagłośniła sprawę śmierci kobiety 29 października. "Pacjentka 22 tydz., bezwodzie. Lekarze czekali na obumarcie płodu. Płód obumarł, pacjenta zmarła. Wstrząs septyczny. Piątek spędziłam w prokuraturze" - napisała mec. Jolanta Budzowska. Dodała, że jej zdaniem, jest to konsekwencja wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22 października ubiegłego roku ws. aborcji.
Wpis ten wywołał burzę. Sprawę wyroku TK ws. aborcji i jego możliwych, negatywnych skutków zaczęło komentować wiele osób, w tym posłanki i celebrytki. W sieci pojawiła się także naprędce zorganizowana akcja sprzeciwu wobec orzeczenia -"#AniJednejWięcej".
Manifestacje i prokuratorskie śledztwo
W poniedziałek w wielu miastach w Polsce, między innymi w Poznaniu, Łodzi, Szczecinie, Wrocławiu, Krakowie, a także w Warszawie, przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego, odbyły się pikiety pod hasłem "Ani jednej więcej".
Sprawę śmierci 30-letniej pacjentki szpitala w Pszczynie bada Prokuratura Regionalna w Katowicach. We wtorek rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz poinformował, że szef resortu Adam Niedzielski zlecił prezesowi NFZ przeprowadzenie kontroli w szpitalu w Pszczynie.