PolskaSłużby Putina wykradły "analizę" ws. ataku Rosji na Polskę. "Włamanie u generała"

Służby Putina wykradły "analizę" ws. ataku Rosji na Polskę. "Włamanie u generała"

Rosyjski wywiad stać ma za wyciekiem "analizy" dotyczącej ewentualnego przebiegu ataku wojsk Rosji na Polskę. Materiały opublikowano w internecie, a służby Rosji miały wykraść je ze skrzynki pocztowej gen. Waldemara Skrzypczaka.

Analizy z gry strategicznej opublikowane w sieci
Analizy z gry strategicznej opublikowane w sieci
Źródło zdjęć: © East News, archiwum
Arkadiusz Jastrzębski

26.04.2022 | aktual.: 27.04.2022 00:00

Materiały, będące elementem ubiegłorocznej gry strategicznej zorganizowanej przez fundację Centrum Analiz Strategicznych i Bezpieczeństwa, opublikowano na początku kwietnia w kilku częściach na portalu Poufna Rozmowa.

Mapy, opisy ruchu wojsk Rosji i Polski

Tym razem nie były to jednak skany maili wykradzionych ze skrzynki szefa KPRM Michała Dworczyka, ale opisy ewentualnych etapów ataku na Polskę z mapami ruchu rosyjskich wojsk i wnioskami dla naszej armii.

Z ustaleń "Gazety Wyborczej" wynika, że to powiązani z rosyjskimi służbami hakerzy wykradli "analizę", włamując się do poczty elektronicznej gen. Waldemara Skrzypczaka - byłego dowódcy wojsk lądowych. Taką informację "GW" przekazała osoba znająca sprawę, a zastrzegająca sobie anonimowość.

Jak zauważa dziennik, gen. Skrzypczaka po odejściu z czynnej służby - podobnie jak innych byłych wojskowych - polski kontrwywiad już nie ochrania.

- Widać, że Rosjanie buszują po naszych pocztach. My nie mamy dostępu do żadnych urzędowych, specjalnie chronionych i zabezpieczonych rządowych kont mailowych - komentuje w rozmowie z "GW" gen. Skrzypczak.

Jak dodaje, wcześniej słyszał o włamania na konta mailowe emerytowanych generałów, ale jego polskie służby nie informowały, aby był ofiarą takiego rodzaju przestępstwa.

Analizy nie były udostępniane

Mariusz Kordowski, prezes Centrum Analiz Strategicznych i Bezpieczeństwa mówi, że opublikowane teraz analizy, nie były wcześniej nikomu udostępniane.

- Nie ma tam żadnych państwowych ani wojskowych tajemnic. Żadna klauzula tajności nie jest na nią nałożona. Jednak te dokumenty nie były nigdzie publikowane - mówi "GW" Kordowski.

Informuje też, że rozważa zawiadomienie prokuratury, bo - jego zdaniem - konieczne jest potwierdzenie źródła "wycieku". Przedstawiciel Centrum zaznacza, że założenia gry i materiały w niej wykorzystywane już się zdeaktualizowały.

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainierosjaanaliza
Wybrane dla Ciebie