Śledztwo ws. Mariana Banasia. Prokuratura znowu przedłuża postępowanie

Prokuratura Regionalna w Białymstoku po raz kolejny przedłużyła termin śledztwa ws. ewentualnych nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych byłego ministra finansów, a obecnie prezesa NIK Mariana Banasia. Jego obrońca ujawnia, że mimo upływu ponad roku od wszczęcia śledztwa do tej pory nie przesłuchano urzędnika ani nikogo z jego rodziny.

Prezes NIK Marian Banaś do tej pory nie był wezwany na przesłuchanie do prokuratury
Prezes NIK Marian Banaś do tej pory nie był wezwany na przesłuchanie do prokuratury
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Obara
Sylwester Ruszkiewicz

11.01.2021 | aktual.: 03.03.2022 04:54

- Postępowanie toczy się w fazie in rem, to znaczy, że nikomu nie przedstawiono zarzutów. W sprawie cały czas trwają czynności dowodowe, o których z uwagi na dobro postępowania przygotowawczego prokuratura nie udziela informacji. Tajemnicą śledztwa objęty jest rodzaj czynności dowodowych, ich zakres podmiotowy i przedmiotowy oraz rezultat. Aktualny termin przedłużenia śledztwa to 2 czerwca 2021 r. - informuje Wirtualną Polskę Paweł Sawoń, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Białymstoku.

To kolejne przedłużenie postępowania w ostatnim czasie. W ubiegłym roku informowaliśmy, że śledztwo miało trwać do 2 grudnia.

Przypomnijmy, pod koniec listopada 2019 r. CBA wysłało do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Mariana Banasia. Biuro wskazało na podejrzenie złożenia przez Mariana Banasia nieprawdziwych oświadczeń majątkowych, zatajenie faktycznego stanu majątkowego oraz nieudokumentowanych źródeł dochodu. Prokuratura Regionalna w Białymstoku wszczęła śledztwo m.in. w sprawie oświadczeń majątkowych prezesa NIK. Za podanie nieprawdy w takim oświadczeniu grozi do pięciu lat więzienia.

Zdaniem kierownictwa CBA, zawiadomienie opierało się na "bardzo bogatym dowodowo materiale z kontroli oświadczeń majątkowych za lata 2015-2019, a także z postępowania skarbowego generalnego inspektora informacji finansowej".

Sprawa Mariana Banasia wypłynęła na światło dzienne po reportażu dziennikarza śledczego TVN Bertolda Kittela pt. "Pancerny Marian i pokoje na godziny". Jak wynikało z materiału wyemitowanego w programie "Superwizjer", kamienica Banasia służyła jako hostel wynajmowany na godziny.

W trakcie śledztwa doszło do przeszukań kilkunastu lokali należących do Mariana Banasia oraz jego rodziny, a także jego gabinetu w siedzibie Naczelnej Izby Kontroli. W ich trakcie zabezpieczono m.in. laptop, telefon, twardy dysk z kopią binarną komputera stacjonarnego oraz kalendarze z notatkami i planowanymi kontrolami.

Pytany o komentarz do sprawy, pełnomocnik prezesa NIK mec. Marek Małecki jest zaskoczony decyzją prokuratury.

- Politycy obozu rządzącego zapewniali, że sprawa będzie szybka i prosta. Uruchomiono prokuraturę, także potężne CBA. Jak wynika z nieoficjalnych informacji, działania są prowadzone na niespotykaną skalę, wykraczają poza treść oświadczenia majątkowego prezesa NIK. Badany jest majątek całej rodziny Banasiów, w tym wszystkich dzieci. Niektóre z tych osób są poddane głębokiej inwigilacji i to w taki sposób, aby te osoby zdawały sobie sprawę z podejmowanych wobec nich działań - ocenia mec. Marek Małecki.

I jak dodaje, w sprawie nie przesłuchano do tej pory prezesa NIK i nie wzięto w ogóle pod uwagę jego wersji wydarzeń.

- Dodam, że upłynął rok od pierwszych czynności, a do tej pory nie przesłuchano nikogo z rodziny państwa Banasiów - mówi nam Małecki.

Jak wynika z zawiadomienia Biura, Banaś w latach 2015–2019 (był wtedy sekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów, szefem Krajowej Administracji Skarbowej oraz ministrem finansów) miał zaniżyć wykazane środki finansowe o kwoty od 209 tys. do 256 tys. zł. Z kolei w latach 2018–2019 prezes NIK posiadał dodatkowe, nieudokumentowane środki pieniężne w wysokości co najmniej 257 tys. zł. Kontrola miała wykazać, że urzędnik nie ujawnił rzeźby o wartości 68 tys. zł.

Od wybuchu afery prezes NIK zapewniał, że wszystko jest udokumentowane i w żaden sposób nie przekroczył przepisów prawa.

- To dobrze, że prokuratura i ewentualnie niezawisły sąd zajmą się sprawą moich oświadczeń majątkowych i skrupulatnie wyjaśnią wszystkie wątpliwości - mówił Marian Banaś. Dodał, że kategorycznie zaprzecza zarzutom, że zatajał swój stan majątkowy i ma nieudokumentowane źródła dochodów. Zadeklarował, że jest gotowy do składania wszelkich wyjaśnień i ze spokojem czeka na finał sprawy.

Zobacz także
Komentarze (324)