Śląskie. Zamiast jednej wielkiej, chcą kilku mniejszych spalarni
Po tym, jak wojewoda i sąd zakwestionowali decyzję Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii ws. powołania spółki celowej do budowy instalacji termicznego przetwarzania odpadów, Metropolia skłania się ku budowie kilku mniejszych spalarni.
W ubiegłym roku GZM przygotowywała proces budowy instalacji termicznego przekształcania odpadów na 250 tys. ton rocznie, uznając, że to jedyna metoda poradzenia sobie z rosnącym strumieniem odpadów komunalnych, przy ograniczonych możliwościach ich składowania. Chodziło o budowę elektrociepłowni, zasilanej tzw. wysokokaloryczną frakcją odpadów, której – zgodnie z przepisami – nie można składować na składowiskach. Dotąd na terenie zrzeszającej 41 miast i gmin GZM nie ma tego typu instalacji; paliwo alternatywne wytwarzane z odpadów (RDF - Refuse Derived Fuel) jest jedynie współspalane w jednej spośród tamtejszych elektrociepłowni.
Metropolia przyjęła uchwałę ws. utworzenia spółki celowej pod kątem takiej inwestycji. Wojewoda stwierdził nieważność uchwały odwołując się do braku prawnego umocowania prowadzenia gospodarki odpadami przez GZM. Zdanie wojewody podzielił też Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach.
W tej sytuacji zarząd GZM – mimo że zdecydował o skierowaniu skargi kasacyjnej ws. decyzji gliwickiego WSA do Naczelnego Sądu Administracyjnego, a jednocześnie czeka na losy złożonego przez klub parlamentarny Koalicji Obywatelskiej projektu ustawy dającej metropolii stosowne kompetencje – ponownie przeanalizował okoliczności.
Wypracowano trzy scenariusze. Zgodnie z pierwszym miasta przekazałyby GZM swoje zadanie w zakresie gospodarowania odpadami, druga droga to podpisanie porozumień gmin z Metropolią, a w trzeciej miasta same podjęłyby się inwestycji.
Śląskie. Władze GZM za kilkoma małymi spalarniami
Najbliżej jest przyjęcie trzeciego rozwiązania. - Rozmawiamy jeszcze z gminami i namawiamy je na tworzenie własnych porozumień. Z analiz wynika bowiem, że jedna duża spalarnia jest ekonomicznie nieopłacalna, bo kluczowy jest odbiór ciepła – powiedział przewodniczący zarządu GZM Kazimierz Karolczak. Jego zdaniem ze względu na to, że w dużej części aglomeracji gminy nie posiadają własnych sieci ciepłowniczych (ich właścicielem i operatorem jest państwowa spółka Tauron Ciepło), nie ma dużego odbiorcy, który byłby w stanie punktowo odebrać ciepło ze spalarni. - Partnerem byłyby więc lokalne przedsiębiorstwa energetyki cieplnej. I w tym momencie wydaje się, że takich spalarni powinno powstać cztery-pięć – przystosowanych do odebrania określonych mocy ciepła w danym systemie ciepłowniczym – ocenił Karolczak. - Miasto Tychy zadeklarowało, że będzie budowało własną niewielką instalację – i zadba o swoich sąsiadów. Katowice zastanawiają się, czy budować dodatkową instalację, ale tylko dla mieszkańców Katowic. Zostają nam jeszcze podokręgi bytomski i sosnowiecki, ale wydaje się, że takie projekty też mogłyby być tam realizowane – dodał.