Śląsk. Aby ominąć korki postanowili jechać pod prąd
We wtorek w wyniku wypadku na rasie S1 powstał ogromny korek. Kierowcy stworzyli korytarz ratunkowy dla służb jadących na miejsce. Jednak ci mniej cierpliwi jechali pod prąd korytarzem. Policja szuka sprawców.
- 28-latka nie dostosowała prędkości do panujących warunków drogowych i na łuku drogi straciła panowanie nad samochodem wjeżdżając w barierę energochłonną - mówi w rozmowie z portalem polskatimes.pl Elwira Jurasz, oficer prasowy bielskiej policji. Do zderzenia doszło we wtorek na S1 w Wilkowicach
Pojazd odbił się od bariery i przeciął dwa pasy ruchu blokując je, bo m.in. silnik wypadł z pojazdu na środek drogi.
Tuż po wypadku utworzyły się ogromne korki na S1. Kierowcy, zjeżdżając z jezdni, utworzyli więc korytarz ratunkowy, by służby ratunkowe mogły dotrzeć na miejsce. Jednak część kierowców wykorzystała ten moment, by zawrócić i jadąc pod prąd korytarzem ratunkowym uniknąć stania w korku.
- Jeśli tylko uda się ustalić, to ustalimy na podstawie numerów rejestracyjny, sprawców tego wykroczenia - tłumaczy Jurasz. - To wykroczenie, czyli jazda pod prąd. Grozi za to mandat od 200 do 400 zł i 5 punktów karnych - wyjaśnia.
Korytarz ratunkowy polega na stworzeniu wolnego przejazdu dla pojazdów ratowniczych poprzez przesunięcie się stojących w korku samochodów w kierunku najbliższych krawędzi drogi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: polskatimes.pl