Na Śląsku protestowali przeciwko CPK. Dołączyło wsparcie z okolic Baranowa
- Nie chcemy audytu, chcemy obietnicy wstrzymania tego szaleństwa - mówią Wirtualnej Polsce mieszkańcy Śląska, którzy wyszli na ulice, żeby protestować przeciwko budowie kolei do Centralnego Portu Komunikacyjnego, której bieg wyznaczono przez ich działki i domy.
24.02.2024 | aktual.: 05.03.2024 10:34
Mieszkańcy Mikołowa na Śląsku obawiają się, że zmiana władzy nie zatrzyma planów budowy Kolei Dużych Prędkości (KDP) do Centralnego Portu Komunikacyjnego, która przecinać ma ich miasto. W sobotę wyszli na ulicę, żeby przypomnieć, że od kilku lat żyją na beczce prochu.
W proteście wzięło udział ok. 500 osób z Mikołowa i sąsiednich miasteczek. Do manifestacji przyłączyli się również mieszkańcy woj. mazowieckiego, którzy ze swoich okien widzą budowę lotniska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Jest we mnie złość, bunt, kiedy słyszę, że teraz ważny jest audyt"
Tadeusz Szymańczak, prezes stowarzyszenia "Ochrona i Rozwój" z Szymanowa mówi Wirtualnej Polsce, że mieszkańcy powiatu grójeckiego, sochaczewskiego, żyrardowskiego i grodziskiego pokonali 300 km, żeby w proteście wesprzeć mieszkańców Śląska.
Podkreśla, że od siedmiu lat mieszkańcy okolic, gdzie powstać ma lotnisko, przeżywają dramat. - Jest we mnie złość, bunt, kiedy słyszę, że teraz ważny jest audyt. Chcemy usiąść do stołu z rządem, jako strona społeczna i domagać się zaprzestania wyburzania. Nie rozumiem, dlaczego dokonuje się na moich oczach wyburzanie pięknych domów - mówi WP.
Protestujący przeszli ulicami miasta i zatrzymali się na mikołowskim rynku. Mieli ze sobą banery z nazwami miejscowości i hasłami sprzeciwiającymi się inwestycjom związany z CPK. Lotnisko ma powstać między Warszawą a Łodzią, ale przez Śląsk zaplanowano bieg linii kolejowej, które łączyć mają z portem największe miasta w Polsce.
"Nowa władza przepycha się z poprzednią, a gdzie w tym jesteśmy my?"
- Cały czas trwają dywagacje, czy to się opłaca, czy to kontynuować. Nowa władza przepycha się z poprzednią na słowa, a gdzie w tym wszystkim jesteśmy my, mieszkańcy? Żyjemy w zawieszeniu już cztery lata, nie wiemy, czy to ostatni rok w naszych domach - mówi WP Grzegorz Trzepałka, mieszkaniec Palowic.
- Żyjemy z miesiąca na miesiąc, sytuacja się nie zmienia. Mówią, że trwa audyt, a my się dowiadujemy, że w rzeczywistości sytuacja idzie do przodu, budowa szybkiej kolei przez nasze domy nadal jest procedowana. Nie chcemy audytu, chcemy obietnicy wstrzymania tego szaleństwa - dodaje Łukasz Blinda z tej samej miejscowości.
Palowice mają na proteście silną reprezentacje. To wieś położona pośród lasów i jezior. Od niej nazwano Pojezierze Palowickie, czyli częścią parku krajobrazowego Cysterskie Kompozycje Krajobrazowe Rud Wielkich, największego takiego w woj. śląskim. Linia szybkiej kolei do lotniska planowana była przez te cenne przyrodniczo tereny.
Przebieg nowej trasy na terenie Mikołowa zakłada wyburzenie ok. 550 domów
Protestujący mają poczucie, że nową trasę kolejową do lotniska nakreślono od linijki na mapie, a pomysłodawcy nie wzięli pod uwagę lokalnych uwarunkowań. Takie jest też w dwudziestotysięcznym Orzeszu.
- Nie sprzeciwiamy się rozwojowi, tylko działaniu w taki bandycki sposób. Lina KDP dzieli naszą miejscowość na pół, na drobne kawałki. Mamy nadzieję, że nowa władza zablokuje te rozwiązania, które niszczą nasze miejscowości. Wszystko można zrobić w racjonalny sposób, a nie wyrzucać ludzi z domów i dawać im grosze za ojcowiznę - mówi tamtejszy radny Adam Muras.
Nie przypadkiem protest odbył się w Mikołowie. W ubiegłym roku (za rządów PiS) koordynator ds. odcinka Katowice - Ostrawa w pionie kolejowym CPK Maciej Pańczak powiedział, że KDP do lotniska, z przebiegiem na terenie Mikołowa zakłada wyburzenie ok. 550 domów.
Wojewoda prosi protestujących "o jeszcze chwilę cierpliwości"
Miejscowi liczyli, że zmiana władzy szybko zablokuje te plany. - Ta manifestacja jest wyrazem niepokoju, który w środowisku lokalnym nie zniknął. Ludzie myślą, że zostali pozostawieni sami sobie - mówi Wirtualnej Polsce Ewa Chmielorz, radna Mikołowa, jedna z organizatorek protestu.
- Sytuacja, która dzieje się w rządzie, nie dla wszystkich jest zrozumiała. To, że trzeba czekać na audyt, że decyzje nie zapadają z dnia na dzień, nie jest dla zwykłego obywatela sprawą oczywistą - dodaje.
Z prośbą "o jeszcze chwilę cierpliwości", zwrócił się do zgromadzonych na rynku w Mikołowie wojewoda śląski Marek Wójcik. - Mam nadzieję, że audyt prowadzony przez ministra Macieja Laska (pełnomocnik rządu ds. CPK - red.) pokaże, że ten projekt był planowany w sposób nierzeczywisty, przeskalowany. Państwa głos jest słyszany w Warszawie, w śląskim urzędzie wojewódzkim i wszystkich instytucjach, które sprawą CPK będą się zajmowały - zapewniał.
Paweł Pawlik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Pawel.Pawlik@grupawp.pl