Kaczyńscy stracą plac w Katowicach. Ale dopiero po zmianach w IPN
Tabliczka z nazwiskiem Marii i Lecha Kaczyńskich nie wróci na centralny plac Katowic - wynika z informacji Wirtualnej Polski. Nazwa wywołała sprzeciw mieszkańców i przepychanki władz lokalnych z przedstawicielem ówczesnego rządu PiS w regionie. Nowy wojewoda śląski zapewnia, że powrotu do placu dla Kaczyńskich nie będzie.
Plac Marii i Lecha Kaczyńskich, wcześniej plac Wilhelma Szewczyka to centralna przestrzeń w Katowicach: przed dworcem kolejowym, niedaleko rynku.
Zarządzona kilka lat temu przez wojewodę z nadania PiS zmiana jego nazwy wywołała protesty mieszkańców i władz miasta. Przepychanki w sprawie trwały dłuższy czas: miasto tabliczki Marii i Lecha Kaczyńskich nie wieszało. Gdy w końcu zrobił to wojewoda, to pracownicy miejskiej spółki ją ściągnęli, a on sam zawiadomił w tej sprawie prokuraturę.
Zakończenie sporów i powrót do poprzedniego patrona placu zapowiedział po przegranych przez Prawo i Sprawiedliwość wyborach nowy wojewoda śląski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rewolucja w czasie pracy? Mamy głos Polaków. Nie zabrakło "ale"
- Uważam, że mieszkańcy Katowic broniąc nazwy placu Szewczyka, wyrazili jednoznacznie swoje zdanie - i to zdanie powinno być uszanowane - mówi dziś w rozmowie z Wirtualną Polską wojewoda śląski Marek Wójcik.
Przyznaje jednak, że procedura powrotu do dawnej nazwy nie jest taka prosta. Mówi też o tym zaangażowany w protest mieszkańców katowicki radny Platformy Obywatelskiej Łukasz Borkowski. Tłumaczy, że PiS zastawił kilka pułapek w ustawie dekomunizacyjnej.
- W normalnym trybie, jeśli chodzi o zmianę nazwy ulicy czy placu, wystarczy uchwała rady gminy. W ustawie dekomunizacyjnej jest zapis mówiący o tym, że dla nazw, które zostały zmienione w tym trybie, do zmiany potrzebna jest zgoda wojewody (co w aktualnej sytuacji wydaje się oczywistością), ale potrzebna jest dodatkowo zgoda IPN - komentuje dla WP.
IPN może blokować zmianę nazwy placu Kaczyńskich w Katowicach
- Póki w IPN nie ma zmian, to trudno zakładać, że ta instytucja stanie po stronie mieszkańców, a nie swoich partyjnych mocodawców z PiS. Zobaczymy, jak szybko rząd weźmie się za porządki w IPN – dodaje Borkowski.
Jednak jako pierwsza z wnioskiem o zmianę nazwy musi wystąpić do wojewody Rada Miasta. To formalność, bo zarówno większość Rady, jak i władze Katowic są za przywróceniem poprzedniej nazwy.
- Jeśli chodzi o moje stanowisko, to na pewno zaakceptuję propozycję Rady Miasta. Myślę, że skuteczne przeprowadzenie zmiany wymaga jeszcze trochę czasu. O ile władze miasta mogą być pewne mojej opinii w tej sprawie, to spodziewam się, że nie są pewne opinii IPN - dodaje wojewoda śląski.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Dekomunizacja PiS wyprowadziła katowiczan na ulice
Przypomnijmy: zamieszanie związane z nazwą placu w śródmieściu Katowic było efektem tzw. ustawy dekomunizacyjnej z 2016 r. Zgodnie z intencją ówczesnego rządu PiS, na jej mocy, z przestrzeni publicznej w całej Polsce miały zniknąć wszelkie pamiątki po poprzednim ustroju: nazwy ulic, mostów, parków, czy pomników. W opiniowanie zaangażowany był Instytut Pamięci Narodowej.
W woj. śląskim oberwało się m.in. pochodzącemu z Sosnowca Edwardowi Gierkowi, ale już nie byłemu wojewodzie gen. Jerzemu Ziętkowi - komunistom, ale "tym dobrym", bo mocno zasłużonym dla rozwoju regionu i wspominanym przez miejscowych z sentymentem.
Największe kontrowersje wywołała dekomunizacja placu poety Wilhelma Szewczyka, która stała się symbolem centralistycznych zapędów władzy, która nie licząc się z opinią mieszkańców, forsowała swoją wolę. Jej twarzą stał się ówczesny wojewoda śląski, a dziś poseł PiS Jarosław Wieczorek, który dopilnował, by plac Szewczyka stał się placem Marii i Lecha Kaczyńskich.
Decyzja spotkała się ze sprzeciwem mieszkańców Katowic, lokalnych polityków opozycji i liderów opinii. Zorganizowano ogromny protest, podczas którego tłum wypełnił szczelnie cały zdekomunizowany plac, zebrano też ok. 10 tys. podpisów w obronie dotychczasowej nazwy.
Przeciwko zmianom był również Marcin Krupa, wybrany z poparciem PiS prezydent Katowic. Ratusz skierował sprawę do sądu. Wydawało się, że Naczelny Sąd Administracyjny wiosną 2019 r. zamknął trwający spór przyznając rację wojewodzie. Jednak nie. Kiedy miasto odmówiło umieszczenia tabliczki placu Kaczyńskich, wojewoda zawiesił własną. Gdy magistrat kazał ją zdemontować, Wieczorek doniósł na urzędników do prokuratury. Po ostatnich wyborach, nowy wojewoda wniosek ten wycofał.
Paweł Pawlik, dziennikarz Wirtualnej Polski