Gliwice. Stare opony i meble w potoku. Zwiększają ryzyko podtopień
Fotel, krzesła ogrodowe, obudowa pralki – to tylko niektóre rzeczy zatrzymane na kracie u wylotu potoku Wójtowianka w Gliwicach. Miejsce to jest systematycznie oczyszczane i obserwowane przez całą dobę przez kamery miejskiego monitoringu.
Wylot potoku Wójtowianka w sąsiedztwie ul. Nowy Świat to newralgiczne miejsce na mapie zagrożeń powodziowych. Potok spływa po spadzistym terenie i podczas obfitych opadów poziom wody szybko się tu podnosi. Odpływ do kanalizacji deszczowej jest utrudniony, bo Wójtowianka łączy się tuż obok z Ostropką, a wszystkie wody przepływają razem do Kłodnicy w przedwojennym, podziemnym kanale o ograniczonej przepustowości.
– Podczas ulewy obydwa potoki niosą dużą ilość wody. Problemem jest miejsce ich połączenia w podziemnym kanale o wymiarach 2,80 x 1,20 m, w pobliżu Teatru Miejskiego. Co sekundę wody przybywa, więc mamy w tym miejscu wąskie gardło. W trakcie szczególnie intensywnych opadów woda występuje z koryt potoków, zalewa teatr, ulice, parkingi i szpital – wyjaśnia Roksana Burzak, naczelnik Wydziału Gospodarowania Wodami Urzędu Miejskiego.
Ujścia obydwu potoków objęte są stałym monitoringiem w Centrum Ratownictwa Gliwice. – Dzięki kamerom monitoringu, na bieżąco obserwujemy, jaki jest poziom wody w potokach, jak szybko rośnie on w trakcie ulewy. W sytuacji zagrożenia możemy od razu zawiadomić jednostki ratownicze – informuje Tomasz Wójcik, dyrektor CRG.
Gliwice. Co ludzie wrzucają do potoku?
Do kraty zabezpieczającej ujście Wójtowianki dopływają różne odpady, szczególnie podczas ulew. Skąd się biorą? Mniej więcej połowa to odpady zielone, takie jak konary czy gałęzie z dziko rosnących przy potoku drzew i krzewów. Niestety, reszta to odpady pozostawiane przez mieszkańców przy potoku lub jego korycie. Wezbrane wody niosą m.in. wyrzucone przez działkowców kłęby skoszonej trawy i przycięte gałęzie roślin, czasami stare krzesła ogrodowe, również opony i butelki pojawiające się systematycznie na różnych fragmentach potoku. Zdarzały się nawet zużyte fotele czy obudowy pralek.
– Każdy ma możliwość pozbywania się odpadów w sposób zgodny z prawem i do tego ekologiczny. Niestety, niektórzy mieszkańcy bezmyślnie zaśmiecają potok, bo myślą, że woda wszystko zabierze. Apelujemy, żeby tak nie robić! Zlecamy oczyszczanie sporego fragmentu Wójtowianki, koryta i skarp, ale nie możemy sprzątać na okrągło. Czasami w jednym miejscu zbieramy odpady, a niedługo potem są już nowe. Dzieje się tak również przy innych potokach. To duży problem – mówi Burzak.