Nysa. Pacjent zmarł w karetce, która czekała godzinę pod SOR‑em. NFZ ma zastrzeżenia do dyspozytora medycznego
NFZ przeprowadziło kontrolę w Opolskim Centrum Ratownictwa Medycznego po tym, jak jeden z pacjentów zakażony koronawirusem zmarł w karetce pod szpitalem w Nysie.
29.01.2021 18:47
Chodzi o 62-letniego mężczyznę, który mieszkał w samotnie we wsi Krzyżkowice koło Prudnika. Kilka miesięcy temu zaczął chorować na ostrą infekcję dróg oddechowych. Kiedy zaczął się gorzej czuć - jak relacjonuje nto.pl - wezwał karetkę pogotowia, a zespół ratownictwa pojechał z nim do szpitala w Nysie. Ale tam oddział ratunkowy był akurat w trakcie dezynfekcji z powodu zakażenia SARS-Co2-2, które lekarze wykryli u innej osoby.
Pacjent zmarł w karetce, która godzinę czekała przed SOR-em
Pacjentowi z Krzyżowic w karetce, która stała przedd SOR-em w Nysie, ratownicy wykonali szybki test, który potwierdził, że ten jest zakażony COVID-19. Stan mężczyzny cały czas się pogarszał, był przypięty do respiratora w karetce.
Karetka przed szpitalem stała przez godzinę, aż w końcu została odesłana 300 metrów dalej do budynku oddziału zakaźnego. W trakcie transportu pacjenta na oddział doszło do zatrzymania akcji serca. Mężczyzna był resuscytowany, a potem zmarł.
Jak wyjaśnia portal nto.pl, o tym, że szpital w Nysie jest dezynfekowany, został powiadomiony lekarz koordynatora województwa opolskiego.
Narodowy Fundusz Zdrowia w Opolu uznał, że nie pojawiły się żadne nieprawidłowości w działaniach lekarza przychodni rodzinnej, personelu szpitala medycznego czy zespołu ratownictwa medycznego, który zajmował się chorym.
Błąd - jak uznał NFZ - popełnił dyspozytor medyczny z Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego, który obsługiwał połączenie. - Kierujący akcją medyczną nie został poinformowany przez dyspozytora medycznego o braku możliwości hospitalizacji pacjenta w ZOZ w Nysie - mówi Barbara Pawlos, rzecznik opolskiego oddziału NFZ. - W tym czasie szpital w Kędzierzynie-Koźlu dysponował wolnymi łóżkami z respiratorami dla pacjentów COVID-19.
- Wieziemy chorego do najbliższego szpitalnego oddziału ratunkowego - komentuje Ireneusz Sołek, dyrektor Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego. - Nie dostrzegamy w tym przypadku nieprawidłowości. Odwołaliśmy się od ustaleń NFZ, ale naszego odwołania nie uwzględniono - dodał.
NFZ nałożył na OCRM karę umowną.