Słabe spoty PO efektem wewnętrznej walki? Doniesienia zza kulis
W przeszłości spoty wyborcze Platformy Obywatelskiej robiły znacznie lepsze wrażenie niż obecnie. Jak donoszą media, jest to m.in. wynik "wewnętrznych przepychanek" przy wyborze ich producenta.
"Głośne" i budzące emocje spoty tworzył przed laty m.in. reżyser i producent filmowy Jerzy Orłowski - prywatnie znajomy byłego polityka Platformy Michała Kamińskiego. To on odpowiadał za realizację słynnej reklamówki wyborczej z pustą lodówką (2005 r.) oraz spotu "Mordo ty moja" (2007 r.).
Teraz "Wprost" informuje, że Platforma od dawna chciała nawiązać z nim współpracę. Podobno starano się o to już w czasie kampanii do Parlamentu Europejskiego. Wtedy projekt miał zaproponować Orłowskiemu Marcin Kierwiński (PO). Reżyser został umówiony na spotkanie z liderem partii Grzegorzem Schetyną i przygotował nawet koncepcję spotu.
"Pracował nad tym trzy dni i trzy noce i w końcu powstał projekt 'Nasze dzieci chcą zostać w UE'" – opowiada rozmówca tygodnika. I relacjonuje, że Schetyna z Kierwińskim byli zachwyceni pomysłem. Ale na zachwycie się skończyło, bo górę miały wziąć wewnętrzne spory. – Orłowski czekał, żeby politycy odezwali się do niego w sprawie umowy i się nie doczekał – mówi osoba znająca kulisy sprawy.
"Jak w głupiej komedii"
Jednak koncepcję Orłowskiego zauważył też później Krzysztof Brejza, szef sztabu PO. – Brejza był zachwycony. Sięgnął za telefon i dzwonił do Orłowskiego, żeby przygotował spot. Jurek czuł się jak w głupiej komedii. I mówił: "Tylko tym razem, najpierw podpisuję z wami umowę, potem przygotowuję koncepcję kampanii" – opisuje informator "Wprostu".
Obie strony miały wyrazić chęć współpracy i umówić się, że tydzień później podpiszą dokumenty. Skończyło się jednak tak, jak po rozmowie ze Schetyną i Kierwińskim. – Jurek czekał w dniu, w którym byli umówieni z Brejzą na telefon do północy, a zaraz potem podpisał umowę na spoty z PSL-em – puentuje rozmówca tygodnika.
Przypomnijmy, że po publikacji jednego z ostatnich spotów PO internet zalała fala negatywnych komentarzy. Szef partii Grzegorz Schetyna apelował bowiem do Jarosława Kaczyńskiego (PiS), aby obejrzał nagranie i wsłuchał się w głos "zwykłej rodziny". Później okazało się, że osoby w spocie nie są rodziną - w rzeczywistości "ojciec" jest aktorem paradokumentów, a "matka" piosenkarką disco-polo.
Wirtualna Polska mówi #StopMowieNienawiści
Źródło: Wprost