Słabe spoty PO efektem wewnętrznej walki? Doniesienia zza kulis

W przeszłości spoty wyborcze Platformy Obywatelskiej robiły znacznie lepsze wrażenie niż obecnie. Jak donoszą media, jest to m.in. wynik "wewnętrznych przepychanek" przy wyborze ich producenta.

Słabe spoty PO efektem wewnętrznej walki? Doniesienia zza kulis
Źródło zdjęć: © East News
Patryk Osowski

01.10.2019 | aktual.: 01.10.2019 14:51

"Głośne" i budzące emocje spoty tworzył przed laty m.in. reżyser i producent filmowy Jerzy Orłowski - prywatnie znajomy byłego polityka Platformy Michała Kamińskiego. To on odpowiadał za realizację słynnej reklamówki wyborczej z pustą lodówką (2005 r.) oraz spotu "Mordo ty moja" (2007 r.).

Teraz "Wprost" informuje, że Platforma od dawna chciała nawiązać z nim współpracę. Podobno starano się o to już w czasie kampanii do Parlamentu Europejskiego. Wtedy projekt miał zaproponować Orłowskiemu Marcin Kierwiński (PO). Reżyser został umówiony na spotkanie z liderem partii Grzegorzem Schetyną i przygotował nawet koncepcję spotu.

"Pracował nad tym trzy dni i trzy noce i w końcu powstał projekt 'Nasze dzieci chcą zostać w UE'" – opowiada rozmówca tygodnika. I relacjonuje, że Schetyna z Kierwińskim byli zachwyceni pomysłem. Ale na zachwycie się skończyło, bo górę miały wziąć wewnętrzne spory. – Orłowski czekał, żeby politycy odezwali się do niego w sprawie umowy i się nie doczekał – mówi osoba znająca kulisy sprawy.

"Jak w głupiej komedii"

Jednak koncepcję Orłowskiego zauważył też później Krzysztof Brejza, szef sztabu PO. – Brejza był zachwycony. Sięgnął za telefon i dzwonił do Orłowskiego, żeby przygotował spot. Jurek czuł się jak w głupiej komedii. I mówił: "Tylko tym razem, najpierw podpisuję z wami umowę, potem przygotowuję koncepcję kampanii" – opisuje informator "Wprostu".

Obie strony miały wyrazić chęć współpracy i umówić się, że tydzień później podpiszą dokumenty. Skończyło się jednak tak, jak po rozmowie ze Schetyną i Kierwińskim. – Jurek czekał w dniu, w którym byli umówieni z Brejzą na telefon do północy, a zaraz potem podpisał umowę na spoty z PSL-em – puentuje rozmówca tygodnika.

Przypomnijmy, że po publikacji jednego z ostatnich spotów PO internet zalała fala negatywnych komentarzy. Szef partii Grzegorz Schetyna apelował bowiem do Jarosława Kaczyńskiego (PiS), aby obejrzał nagranie i wsłuchał się w głos "zwykłej rodziny". Później okazało się, że osoby w spocie nie są rodziną - w rzeczywistości "ojciec" jest aktorem paradokumentów, a "matka" piosenkarką disco-polo.

Wirtualna Polska mówi #StopMowieNienawiści

Źródło: Wprost

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (36)