Wytoczyła proces Ministerstwu Sprawiedliwości. Jest decyzja sądu
Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że ministerstwo sprawiedliwości reprezentowane przez Zbigniewa Ziobro musi przeprosić sędzię Justynę Koskę-Janusz za "głośny" komunikat opublikowany w 2016 r. Decyzją sądu treść wpisu nie musi być jednak usuwana ze strony resortu.
Przypomnijmy, że w 2016 roku ministerstwo kierowane przez Zbigniewa Ziobrę opublikowało na swojej stronie komunikat. W mocnych słowach podkreślono w nim, że sędzia Justyna Koska-Janusz "miała się wykazać wyjątkową nieudolnością i zupełnie nie radzić sobie z prowadzeniem bardzo prostej sprawy". W związku z tym skrócono jej delegację w Sądzie Okręgowym. Koska-Janusz pozwała "skarb państwa w osobie ministra sprawiedliwości" o naruszenie dóbr osobistych.
We wtorek decyzję w tej sprawie wydał Sąd Apelacyjny w Warszawie. Odnosząc się do wcześniejszego postanowienia (Sądu Okręgowego w Warszawie z marcu 2018 r.) podtrzymał decyzję o tym, że resort Ziobry musi opublikować przeprosiny. W ciągu 10 dni od uprawomocnienia się wyroku ministerstwo ma więc zamieścić w centralnej części strony internetowej specjalny baner. Przeprosiny mają być widoczne przez 21 dni.
Sędzia domagała się także usunięcia ze strony resortu sprawiedliwości komunikatu z 2016 roku, od którego zaczęło się całe zamieszanie. Teraz sąd oddalił jednak powództwo w tej sprawie i oświadczenie nadal będzie dostępne w internecie.
Czego dotyczyły zarzuty ministerstwa sprzed 3 lat? Koska-Janusz prowadziła głośną sprawę Izabelli Ch., która nie została skazana za rajd luksusowym mercedesem w 2013 r. - mimo że po pijanemu wjechała do przejścia podziemnego w centrum stolicy. Izabella Ch. została uznana za niepoczytalną. Opinię biegłych zleciła właśnie Koska-Janusz.
WIDEO: Awantura wokół 500 plus w Warszawie. Komentarz Michała Dworczyka
"Media obwiniały prowadzącą postępowanie Justynę Koskę-Janusz o pobłażliwość wobec oskarżonej i nieudolność w prowadzeniu sprawy" - dodawano wówczas w oświadczeniu resortu.
Co na to ministerstwo?
"Wbrew twierdzeniom niektórych mediów, sędzia Justyna Koska-Janusz nie wygrała w sądzie ze Zbigniewem Ziobro. Nie był on stroną w sprawie, w której zapadł dziś wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Stroną jest Skarb Państwa reprezentowany przez ministra sprawiedliwości. Kwestionowany przez sędzię komunikat nie był wypowiedzią samego Zbigniewa Ziobro lecz informacją biura prasowego" - czytamy w opublikowanym we wtorek komunikacie ministerstwa sprawiedliwości.
Podkreślono w nim także, iż Skarb Państwa reprezentowany przez ministra sprawiedliwości złoży do Sądu Najwyższego skargę kasacyjną od wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Minister sprawiedliwości podtrzymuje także opinię, że nie doszło do naruszenia dóbr osobistych sędzi Justyny Koski-Janusz, a kwestionowana przez nią ocena zawarta w komunikacie prasowym ministerstwa była uprawniona.
"W opinii ministerstwa sędzia zastosowała niewłaściwy tryb postępowania i poprzez taki błąd przyczyniła się do przedłużenia postępowania. Kobieta, która spowodowała wypadek, skutecznie potem unikała stawienia się przed organami ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Sąd Okręgowy w Warszawie uniemożliwił zapoznanie się z aktami sprawy karnej, które ilustrowały błędy popełnione przez sędzię. Wydał również wyrok bez wysłuchania racji ministerstwa i oceny jego argumentów" – podkreślono. Cały komunikat resortu dostępny jest TUTAJ.
Sprawa sprzed lat
W sprawie ciekawy jest jeszcze jeden wątek. Koska-Janusz orzekała w przeszłości w sprawie Ziobry, gdy ten oskarżał byłego prezesa PZU o zniesławienie, i przyznała rację Jaromirowi Netzlowi z PZU, a nie przyszłemu ministrowi. Ukarała go też wysoką grzywną za spóźnienie na jedną z rozpraw.
Wirtualna Polska mówi #StopMowieNienawiści
Źródło: wyborcza.pl