Skrajne opinie o ustawie PiS. "Świętujemy zwycięstwo"; "Ruch oparty na lęku i półprawdach"
• Sejm znowelizował ustawę o systemie oświaty
• Zniesiono obowiązek szkolny dla 6-latków i przedszkolny dla 5-latków
• Świętujemy zwycięstwo - mówi Tomasz Elbanowski
• Ruch wsteczny, oparty na lęku i półprawdach - przekonuje Dorota Zawadzka
30.12.2015 | aktual.: 30.12.2015 16:39
W środę nad ranem Sejm (głosami PiS i większości klubu Kukiz'15) przegłosował nowelizację ustawy o systemie oświaty. Cofa ona wprowadzoną w życie w 2009 roku reformę zakładającą obniżanie wieku obowiązku szkolnego z siedmiu do sześciu lat.
Zgodnie z nowelizacją w miejsce obowiązku przedszkolnego dla pięciolatków wprowadzone zostaje prawo dzieci pięcioletnich do wychowania przedszkolnego. Utrzymane zostaje też prawo do wychowania przedszkolnego dla dzieci czteroletnich. Prawo do wychowania przedszkolnego oznacza, że samorząd musi je zapewnić dziecku, jeśli o to wystąpią rodzice. W ustawie pozostawiony został zapis, zgodnie z którym dzieci trzyletnie prawo do wychowania przedszkolnego otrzymają od 1 września 2017 r.
Ponadto przewiduje ona, że od nowego roku szkolnego dzieci sześcioletnie będą mogły pójść do I klasy pod warunkiem odbycia rocznego przygotowania przedszkolnego. Jeśli nie będą go miały, konieczna będzie pozytywna opinia poradni psychologiczno-pedagogicznej.
Analogiczne prawo do powtórzenia roku na wniosek rodziców otrzymają też dzieci urodzone w pierwszej połowie 2008 r. obecnie uczące się w II klasie. Dzieci te są pierwszą grupą, która rozpoczęła obowiązkowo naukę w szkole w wieku sześciu lat.
Skrajne reakcje
- Przez osiem lat walczyliśmy o zniesienie tej reformy i teraz szykujemy się do świętowania z rodzicami, którzy razem z nami dążyli do osiągnięcia tego celu. Właśnie szukamy miejsca na imprezę. Jesteśmy bardzo zadowoleni z kształtu tej nowelizacji. Do końca walczyliśmy o dzieci urodzone w pierwszej połowie 2008 r., które obecnie uczą się w II klasie. W ostatnich godzinach, dzięki klubowi Kukiz'15, udało się zgłosić poprawkę, która daje tym dzieciom prawo powtórzenia roku na wniosek rodziców - mówi w rozmowie z WP Tomasz Elbanowski ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców.
Zupełnie inny pogląd na wprowadzone zmiany ma Dorota Zawadzka, psycholog dziecięcy znany m.in. z programu "Superniania".
- Wolta, którą wykonało MEN, nie jest dobra dla dzieci. Proszę zwrócić uwagę, że zniesiono obowiązek przedszkolny dla 5-latków. To sprawi, że rodzic mieszkający w biedniejszych rejonach, czy na wsi będzie mógł posłać te dzieci do szkoły, ale nie będzie musiał. Przez to maluchy mogą stracić rok nauki. Wejście w system edukacji było dla nich ogromną szansą i zapobiegało wykluczeniu - mówi w rozmowie z WP ekspert. - Im mniej mieszamy w edukacji, tym lepiej. Jest to ruch wsteczny, oparty na lęku i półprawdach - dodaje.
W podobnym tonie wypowiada się była Minister Edukacji Narodowej Joanna Kluzik-Rostowska.
- Zarówno pani minister (Anna Zalewska - dop. WP), jak i pani wiceminister, jak i pani Marzena Machała, która była wnioskodawcą tego projektu ustawy, to są byłe nauczycielki, no jak nauczyciel mógł się podpisać pod czymś, co jest ewidentną krzywdą dla dziecka. To jest czarna pedagogika, czarna, pruska pedagogika końca dziewiętnastego wieku, naprawdę do tego tylko jeszcze dołożyć groch w kącie, rózgę, no i już - stwierdziła w rozmowie na antenie "Radia Zet" posłanka PO.
Naprawianie błędów czy chaos?
Z takim stanowiskiem zdecydowanie nie zgadza się Tomasz Elbanowski. - Wiadomo, że propagatorzy reformy będą teraz jej bronili, ale nie da się ukryć, że polegała ona na wycięciu z życia dzieci roku edukacji przedszkolnej. Jeden z ministrów przyznał zresztą, że zrobiono to po to, by szybciej płaciły składki ZUS. To był prawdziwy cel. Gorszej rewolucji, niż zrobiły trzy poprzednie panie minister, powtórzyć się nie da. Obecnie 5 i 6-latki uczą się w przeładowanych szkołach, w systemie zmianowym, jak byśmy żyli w Indiach albo Pakistanie, a nie w cywilizowanej Europie. Można się tylko dziwić, że sprawcy tego bałaganu mają jeszcze czelność mówić o szkodliwości kolejnych zmian. To, co się obecnie dzieje, jest po prostu sprzątaniem i naprawianiem szkód wyrządzonych przez poprzedników - mówi Elbanowski.
Członek Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców przekonuje również, że dla wielu dzieci powtórzenie klasy jest czasem jedynym wyjściem do odzyskania przez niego wiary we własne możliwości. Z takim tłumaczeniem zupełnie nie zgadza się jednak Dorota Zawadzka.
- To jest absurd. Jak rodzice mają wytłumaczyć dzieciom, że zostaną na kolejny rok w tej samej klasie? Powiedzą: byłeś głupszy, nie radziłeś sobie? Brak wiary w siebie często wynika z tego, że to rodzice zaniżają samoocenę dzieci. Oczywiście zawsze zdarzają się maluchy, które mają problemy, ale tak jest w każdej grupie społecznej. To się nazywa tzw. rozkładem normalnym. Nie można wrzucać wszystkich dzieci do jednego worka - tłumaczy psycholog.
Nasz rozmówca zwraca również uwagę na fakt, że cofnięcie reformy sprawi, że dzieci będą miały problemy ze znalezieniem miejsc w przedszkolach.
Możliwość wystąpienia tego typu problemów dostrzega również Tomasz Elbanowski. Jego zdaniem nie jest to jednak wynik cofnięcia reformy, a zaniedbań kolejnych rządów. - Przedszkola już od początku lat '90 były likwidowane. Samorządy, choć miały dostęp do statystyk narodzin, nie budowały nowych placówek. Poprzedni rząd zamiast doinwestować edukację przedszkolną postanowił wyrzucić sześciolatki z przedszkoli, żeby zrobić miejsce dla młodszych dzieci. To prymitywne i krótkowzroczne działanie, bo sześciolatki potrzebują do edukacji warunków przedszkolnych, tak jak to ma miejsce w cywilizowanym świecie - kończy.
Nowelizacja ma wejść w życie po upływie 14 dni od jej ogłoszenia.