Znowu miał wypadek. Adwokatka już go usprawiedliwia
- Proszę nie linczować człowieka, który nie został prawomocnie skazany. Pół internetu już strzępi języki i wydaje wyroki na podstawie internetowego filmiku - powiedziała WP adwokatka Ewa Waszkowiak, obrończyni kierowcy, który w Warszawie na przejściu dla pieszych potrącił człowieka i uciekł. Z mediów dowiedziała się, że jej klient - skazany wcześniej za słynną katastrofę w Warszawie - nadal jeździ autem.
31-latek, którego stołeczna policja zatrzymała jako uczestnika potrącenia pieszego na pasach, to ten sam człowiek, który w 2020 roku doprowadził do katastrofy autobusu Warszawie - wynika z ustaleń PAP. Miejski autobus zjechał wówczas z trasy i spadł z wiaduktu na moście Grota-Roweckiego. Kierowca w chwili zdarzenia był pod wpływem amfetaminy i miał porcję narkotyku schowaną w skrytce kabiny kierowcy. Zginęła jedna osoba, a 20 zostało rannych. W 2023 roku Tomasz U. usłyszał nieprawomocny wyrok 7 lat więzienia oraz dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.
Fala oburzenia przetacza się w sieci po ostatnich publikacjach mediów. Padają pytania, jakim cudem kierowca uznany za winnego katastrofy mógł przebywać na wolności, a w środę uczestniczyć w kolejnym wypadku.
Jak wynika z ustaleń WP, Sąd Okręgowy w Warszawie uznał winę i wymierzył karę Tomaszowi U., jednak zarówno oskarżyciel, jak i obrona złożyli apelacje. Prokurator domagał się podwyższenia kary, adwokat - jej obniżenia, zwłaszcza części dotyczącej wypłat nawiązek finansowych na rzecz poszkodowanych. Tomasz U. czekał na wolności na finał postępowania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Dla mnie jest to niebywałe, że przy tak surowym wyroku nie zastosowano aresztowania z sali sądowej. Zachodziła obawa, że taki kierowca będzie kontynuował działalność, stwarzał potencjalnie niebezpieczne zachowania. Teraz to widzimy. Wniosek o areszt powinien złożyć prokuratur, ale również sąd mógł tutaj zadziałać z urzędu, czyli z własnej inicjatywy - komentuje dla WP prof. Piotr Kruszyński, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego i adwokat. Dodaje, że nie dziwi się powszechnemu oburzeniu.
Podobnego zdania jest Janusz Popiel ze stowarzyszenia Alter Ego zajmującego się pomocą ofiarom wypadków. - Należało przewidzieć, że taka osoba może stwarzać zagrożenie. Wątpię, czy sąd odwoławczy znacząco zmieniłby tu wyrok - komentuje.
Adwokat kierowcy zabiera głos: Proszę nie linczować
Do sprawy odniosła się mec. Ewa Waszkowiak, obrończyni w procesie kierowcy autobusu. - Mój klient spędził pewien czas w areszcie, na skutek działań obrończych wyciągnęliśmy do stamtąd. Natomiast ta sprawa jeszcze się nie zakończyła, wyrok jest nieprawomocny, czekamy na rozpatrzenie apelacji. To nie jest tak, że od razu po wyroku na salę przychodzi policja i zabiera skazanego do więzienia w kajdankach. Takie sytuacje się zdarzają, ale są rzadkością - wyjaśnia w rozmowie z WP.
Adwokatka dodała, iż nie wie jeszcze, czy podejmie się obrony kierowcy również w związku z potrąceniem. Podkreśliła, że nie widzi powodów, dla których jej klient miałby być już teraz linczowany przez internautów.
- Pomyślałam sobie, że przypadki chodzą po ludziach. Widziałam te doniesienia z mediów i widziałam film na portalu Miejski Reporter. To zachowanie będzie przedmiotem oceny prawno karnej. Zobaczymy, jakie są inne okoliczności, które musi ustalić policja. Film jest przecież wycinkiem rzeczywistości, a co działo się wcześniej? - komentuje adwokat.
Pytana o ocenę nowego wypadku, odpowiada: - Na tyle, ile ja to widziałam, mam wątpliwości, czy tam nie przyczynił się pan pieszy, który niestety trafił do szpitala. Nie byłabym tak radykalna w osądach. Zwłaszcza że wina nie została jeszcze stwierdzona. Przypadek tak chciał, że klient ma w swojej historii ten wypadek z autobusem, ale w tej sprawie nie ma prawomocnego wyroku. Obowiązuje domniemanie niewinności - wskazuje adwokat.
Podkreśla, że jej zdaniem "pół internetu strzępi języki, wydaje wyroki na podstawie internetowego filmiku, nie mając pojęcia o szczegółach sprawy".
W Warszawie doszło ostatnio do kilku tragicznych wypadków drogowych, które oburzyły opinię publiczną. W połowie września podczas szalonego rajdu Trasą Łazienkowską kierowca z orzeczonym sądowym zakazem prowadzenia pojazdów staranował inne auto. Zginął ojciec dwójki dzieci, a troje innych pasażerów zostało rannych.
"W pierwszym półroczu 2024 roku na terenie Warszawy zaistniało 380 wypadków drogowych (o 92 więcej niż w pierwszym półroczu 2023 roku), w wyniku których 11 osób poniosło śmierć (więcej o 2), a 424 osoby doznały obrażeń ciała (więcej o 111). Odnotowano też 12,4 tys. kolizji drogowych (o 863 więcej)" - to statystyki podawane przez stołeczną policję.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski