Tak działała matka 8‑letniego Kamila. Nowe ustalenia

Katowany Kamil wciąż walczy o życie w szpitalu. Już cztery osoby usłyszały zarzuty w tej sprawie. Tymczasem na jaw wychodzą kolejne ustalenia śledczych.

Areszt ojczyma pobitego Kamila
Areszt ojczyma pobitego Kamila
Źródło zdjęć: © PAP | Zbigniew Meissner
Katarzyna Bogdańska

20.04.2023 | aktual.: 20.04.2023 08:12

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Maltretowany Kamil jest wciąż pod opieką personelu Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach (GCZD), gdzie został przewieziony 3 kwietnia br. Ma rozległe oparzenia i złamania kończyn. Lekarze w dalszym ciągu określają jego stan jako bardzo ciężki.

- Dziecko cały czas jest w śpiączce farmakologicznej na oddziale intensywnej terapii. Wciąż największym problemem jest ciężki przebieg choroby oparzeniowej u chłopca, spowodowanej rozległymi oparzeniami i nieleczeniem ran oparzeniowych przez wiele dni - przekazał w środę szpital.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zarzuty postawiono także ciotce chłopca (siostrze matki - przyp. red.) oraz jej mężowi. Usłyszeli zarzut nieudzielenia pomocy nieletniemu, który znajdował się w stanie zagrożenia życia.

Z najnowszych ustaleń "Faktu" wynika, że Magdalena B. mieszkała nielegalnie u siostry od 2017 r. Wprowadziła się tam z nowym mężem Dawidem B. – W ramach przydziału lokalu komunalnego zamieszkało w nim w 2009 r. pięć osób, obecnie jest tam zameldowanych 6 osób. Reszta osób okresowo tam przebywających (w tym matka i rodzeństwo ośmioletniego Kamila) nie miała statusu lokatorów i nie była tam zameldowana – poinformowało gazetę biuro prasowe Urzędu Miejskiego w Częstochowie.

Magdalenie B. chodziło o pobieranie dodatkowych świadczeń - czytamy. Matka Kamilka wmawiała pracownikom socjalnym, że szuka mieszkania, a tak naprawdę wcale tego nie robiła.

W sierpniu 2022 roku pracownicy socjalni do sądu rodzinnego w Częstochowie wnioskowali o odebranie małżeństwu praw rodzicielskich. Sąd jednak umorzył postępowanie.

Jak czytamy w "Fakcie", Magdalena B. i Dawid B. w pewnym momencie przeprowadzili się do Olkusza, gdzie wynajęli mieszkanie. Jednak nie płacili za wynajem, narobili długów, ośmioletni Kamil zaczął uciekać z domu, miał być częściej bity przez Dawida B., więc zainteresował się nimi sąd rodzinny. Wtedy natychmiast wrócili do siostry matki Kamila. Tam miało dochodzić do awantur, konfliktów między dziećmi. Na małej przestrzeni żyło 12 osób. Wówczas doszło do dramatu.

Horror Kamila

Sprawa maltretowania chłopca wyszła na jaw po zgłoszeniu złożonym przez biologicznego ojca dziecka 3 kwietnia br. Interweniowała policja. Chłopca z ciężkimi obrażeniami przetransportowano do szpitala śmigłowcem. Lekarze z GCZD mówili 5 kwietnia o jego rozległych oparzeniach: głowy, tułowia oraz kończyn i złamaniach kończyn. Sygnalizowali walkę o życie dziecka i perspektywę jego długiego leczenia.

Ojczymowi dziecka, 27-letniemu Dawidowi B. prokurator zarzucił, że 29 marca br. usiłował pozbawić życia swojego pasierba polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. W ten sposób spowodował ciężkie obrażenia ciała - oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn.

Podejrzanemu zarzucono też, że znęcał się nad ośmiolatkiem ze szczególnym okrucieństwem - poprzez bicie, kopanie po całym ciele oraz przypalanie papierosami i spowodowanie u niego licznych złamań kończyn oraz rany oparzeniowe.

Matka chłopca Magdalena B. jest podejrzana o narażanie swego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenia pomocnictwa mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Nie reagowała bowiem na zachowania męża i nie udzieliła dziecku pomocy. Prokuratura zaznacza, że spoczywał na niej szczególny obowiązek opieki nad dzieckiem.

Dawid B. przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw. Odmówił złożenia wyjaśnień. Do winy przyznała się także matka chłopca, ona składała wyjaśnienia. Oboje zostali aresztowani na trzy miesiące.

Częstochowski sąd zdecydował, że najmłodsze dzieci, które mieszkały z Dawidem i Magdaleną B., trafią do pieczy zastępczej, a starsze do placówki opiekuńczo-wychowawczej. Magdalena B. ma szóstkę dzieci – dwójkę najmłodszych z obecnym mężem Dawidem B., a czwórkę pozostałych z innymi dwoma mężczyznami. Najstarsze z dzieci ma 11 lat, a najmłodsze urodziło się ubiegłym roku.

Źródło: Fakt/PAP

Źródło artykułu:WP Wiadomości
dzieckozarzutysąd
Komentarze (249)