Skarb tajniaków
Czy złoto i kosztowności przechowywane w sejfie WSI są częścią Funduszu Obrony Narodowej?
W pancernym sejfie centrali Wojskowych Służb Informacyjnych ukryte są stos złotych sztab, pióra z cennego kruszcu i biżuteria z brylantami. Jeszcze kilka lat temu była tam także pokaźna kolekcja południowoafrykańskich złotych krugerrandów, wenezuelskich boliwarów, amerykańskich dolarów i znaczne ilości indyjskich rupii w banknotach. Jak i kiedy ten skarb trafił w ręce tajnych służb wojskowych? Czy jest to zaginiona część przedwojennego Funduszu Obrony Narodowej? Czy zrabował ją peerelowski wywiad wojskowy?
Klucze do sejfu ze skarbem znajdującym się przy ulicy Oczki w Warszawie powinny mieć tylko dwie osoby - szef WSI i szef służb finansowych tej instytucji. Złoty skarb jest pozostałością po wywiadzie wojskowym PRL - Zarządzie II Sztabu Generalnego WP. Historia jego zdobycia do dziś stanowi pilnie strzeżoną tajemnicę WSI. Nie słyszeli o niej nawet niektórzy pytani przez "Wprost" byli szefowie tych służb, na przykład gen. Konstanty Malejczyk (szef WSI w latach 1994-1996) czy kadm. Kazimierz Głowacki (kierował WSI w latach 1996-1997). Gen. Marek Dukaczewski odmówił rozmowy, odsyłając nas do obecnego kierownictwa wojskowych służb.
Milczenie jest złotem
Największą wiedzę o złotym skarbie ma kilku byłych szefów służby finansowej WSI, którzy zaczynali swoją karierę w wywiadzie wojskowym PRL. - Nie będę na ten temat rozmawiał - tyle usłyszeliśmy od płk. Józefa Krześniaka, byłego zastępcy szefa służby finansowej WSI. Podobnie zareagował jego były przełożony płk Jerzy Sprawka, obecnie wiceprezes i skarbnik fundacji Servi Pacis, która pomaga żołnierzom poszkodowanym w pokojowych operacjach międzynarodowych i ich rodzinom. Jakich sekretów tak pilnie strzegą dawni oficerowie WSI?
Z informacji zebranych przez "Wprost" wśród oficerów WSI wynika, że depozyt może być zaginioną częścią przedwojennego Funduszu Obrony Narodowej, który komunistom udało się wydobyć podstępem od przebywających na emigracji oficerów Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Szansę na wyjaśnienie jednej z największych tajemnic WSI ma komisja weryfikacyjna kierowana przez wiceministra obrony Antoniego Macierewicza. Jest to tym bardziej zasadne że na skarb natknęła się - jak wynika z nieoficjalnych informacji - nowa ekipa kierująca wojskowymi tajnymi służbami. Nie udało się jej dotychczas odnaleźć dokumentacji pochodzenia skarbu. Znaleziono natomiast dowody na to, że dokumenty te zostały zniszczone, prawdopodobnie w pierwszej połowie lat 70., na polecenie ówczesnego kierownictwa Zarządu II Sztabu Generalnego WP.
- Sprawa pochodzenia tych kosztowności i prawo ich wykorzystania pozostawały wyłącznie w gestii szefa WSI i ministra obrony narodowej, dlatego nie znam szczegółów tej historii - mówi "Wprost" płk Kazimierz Mochol, zastępca szefa WSI za rządów AWS. - Gdy natknąłem się na skarb po objęciu szefostwa WSI, poinformowałem o nim ministra obrony narodowej - mówi gen. Tadeusz Rusak, były szef WSI i przełożony Mochola. Janusz Onyszkiewicz, ówczesny minister obrony, zasłania się lukami w pamięci.
Grzegorz Indulski
Jarosław Jakimczyk