"Skandaliczne". Burza po słowach z Ukrainy
Ze strony ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej padły skandaliczne słowa - uważa Władysław Kosiniak-Kamysz. Postawiono Polsce zaskakujący warunek. "Konieczna jest zdecydowana reakcja polskiego MSZ i IPN" - podkreślił szef ludowców.
19.06.2023 | aktual.: 19.06.2023 03:29
Szef ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej Anton Drobowycz, w wywiadzie dla portalu glavcom.ua, stwierdził, że "Kijów nie może się zgodzić na ekshumacje Polaków zamordowanych w Ukrainie, ponieważ groby ukraińskie w Polsce są nadal zagrożone".
Jako jeden z warunków postawił m.in. przywrócenie w Monasterze tablicy upamiętniającej żołnierzy UPA zabitych przez NKWD.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Te słowa wzbudziły ogromne kontrowersje w Polsce. Głos na Twitterze zabrał między innymi Władysław Kosiniak-Kamysz. "Stwierdzenie szefa ukraińskiego IPN, że nie będzie zgody na ekshumacje pomordowanych w Rzezi Wołyńskiej bez odnowienia przez Polskę pomnika UPA, jest skandaliczne. Dobre relacje możemy zbudować tylko na prawdzie i szacunku. Konieczna jest zdecydowana reakcja polskiego MSZ i IPN" - napisał.
Reakcja polskiego MSZ
Słowa Drobowycza skomentował wcześniej w TVP wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński. Swoją opinie w tej sprawie opublikował także w mediach społecznościowych.
"Polski rząd nie zapomina o rzezi wołyńskiej. Ofiary zbrodni mają prawo do pochówku i godnego upamiętnienia" - napisał Jabłoński. "Liczymy na to, że ekshumacje będą odbywać się bez żadnych przeszkód i warunków. Transakcyjna polityka i stawianie jakichkolwiek warunków między partnerami nie służy naszym relacjom" - dodał.
Zaznaczył jednocześnie, ze "Polska niezmiennie wspiera obronę Ukrainy przed rosyjską agresją". "Opowiadamy się także za jak najszybszym członkostwem Ukrainy w UE – i osobiście nie wyobrażam sobie, aby kwestia ekshumacji i upamiętnienia ofiar zbrodni wołyńskiej nie została rozwiązana przed przyjęciem Ukrainy do UE" - stwierdził wiceminister MSZ.
- To jest konsekwentne działanie ze strony władz ukraińskich, które budują swoją tożsamość narodową na kulcie organizacji nacjonalistycznych. Chodzi tu o Organizację Ukraińskich Nacjonalistów, której szefem był Stefan Bandera oraz Ukraińską Powstańczą Armię, której komendantem był Roman Szuchewycz. Ta narracja trwa od tzw. pierwszego Majdanu w 2004 roku - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który przez polski IPN określany jest jako rzecznik upamiętnienia ofiar i potępienia sprawców ludobójstwa dokonanego na Kresach Wschodnich przez nacjonalistów ukraińskich.