Skandal z SOP. Pościg po kolizji. Miał 2,5 promila
Funkcjonariusz Służby Ochrony Państwa spowodował w Warszawie kolizję i uciekł swoim autem. Kiedy po krótkim pościgu zatrzymali go policjanci, okazało się że miał niemal 2,5 promila alkoholu w organizmie. Wszystko wskazuje na to, że zostanie dyscyplinarne zwolniony ze służby.
Do niegroźnej stłuczki, po której sprawca uciekł, doszło w czwartek 12 stycznia po godz. 18 - podaje TVN24. To poszkodowany kierowca zawiadomił policję, jadąc jednocześnie za uciekającym.
Pościg i badanie. 2,5 promila alkoholu
Jak przekazał stacji rzecznik stołecznej policji nadkom. Sylwester Marczak, kiedy patrol zatrzymał w końcu sprawcę na ul. Przyczółkowej, to okazało się, że jest kompletnie pijany: miał w organizmie prawie 2,5 promila alkoholu. Rzecznik prasowy Służby Ochrony Państwa płk Bogusław Piórkowski potwierdził, że zatrzymany to funkcjonariusz tej formacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rzecznik wyjaśnił, że funkcjonariusz kolizję spowodował, nie będąc w pracy, ale w czasie wolnym.
- W tego typu sytuacjach stosujemy zasadę zero tolerancji. Komendant SOP polecił natychmiast wszcząć postępowanie dyscyplinarne wobec funkcjonariusza - przekazał w rozmowie z TVN24 płk Bogusław Piórkowski.
Kolizja zaraz po służbie?
To oznacza najpewniej wydalenie ze służby. Rzecznik zastrzegł, że postępowanie ws. funkcjonariusza SOP prowadzi Komenda Stołeczna Policji. Jak nieoficjalnie ustalili reporterzy tvn24.pl, funkcjonariusz miał służbę tuż przed kolizją, a alkohol miał wypić zaraz po pracy.
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie klikając TUTAJ