Próbowali uciec? Wstrząsające zatrzymanie mężczyzn w Ukrainie
W sieci krąży nagranie z Ukrainy przedstawiające zatrzymanie 34 osób, które - jak podają media - unikały poboru do wojska. Wideo opublikowała między innymi agencja Unian. Do zatrzymania miało dojść w pobliżu granicy z Rumunią. W kraju zawrzało. "Aresztując ich, nie mają prawa poniżać i bić ludzi" - pisze Unian.
Początkowo w sieci pojawiły się krótkie fragmenty nagrania bez dźwięku. Dopiero w piątek wieczorem wypłynęła pełna wersja. Opublikowała ją między innymi agencja Unian. Nagranie, które obiegło Ukrainę, wywołało burzę. "Teraz jest jasne, dlaczego wideo było początkowo rozpowszechniane bez dźwięku i było niekompletne" - pisze Unian.
10 tys. za ucieczkę przed wojną
Jak opisuje agencja Unian, nagranie przedstawia moment zatrzymania 34 osób, które rzekomo chciały uniknąć poboru do wojska. Do zatrzymania doszło w pobliżu granicy z Rumunią. Każdy z mężczyzn za nielegalne przekroczenie granicy miał zapłacić 10 tys. euro łapówki (ok. 42 tys. zł).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukrainą wstrząsnęła nie sama ucieczka mężczyzn, a sposób, w jaki zostali potraktowani przez funkcjonariuszy. "Wniosek jest oczywisty: funkcjonariusze SBU (lub ktokolwiek tam dokonuje zatrzymania) posunęli się za daleko. Jeśli spojrzymy na sytuację czysto formalnie, to po pierwsze, aresztując ich, nie mają prawa poniżać i bić ludzi" - czytamy.
Na nagraniu widzimy mężczyzn wyciąganych z busa. Są rzucani jeden na drugiego. Następnie nagrywający podchodzi prawdopodobnie do kierowcy, który został obezwładniony przez funkcjonariusza. Potem autor nagrania zbliża się do leżącego na ziemi mężczyzny i zaczyna go bić po głowie. Następnie wstaje i zaczyna go kopać.
Ukraina wstrząśnięta. Nagranie obiegło kraj
Na nagraniu słychać stek wulgaryzmów i wyzwisk pod adresem osób, które są zatrzymywane. Później w sieci opublikowano zdjęcia z samego zatrzymania.
Agencja Unian podkreśla, że do przestępstwa nie doszło, ponieważ bus z rzekomymi uciekinierami został zatrzymany przed nielegalnym przekroczeniem granicy.
"Jedyne, co można przypisać wszystkim 'pasażerom', to zamiar popełnienia przestępstwa. Z punktu widzenia prawa płacili pieniądze (lub nawet nie płacili, ale obiecali zapłacić) określonemu kierowcy, aby je zawiózł. Zatrzymanie nie nastąpiło jednak w momencie przekroczenia granicy. Nie jest więc do końca jasne, dlaczego można wywierać tak dużą presję i poniżać zastraszonych ludzi, którzy - powtarzamy - nie stawiają żadnego oporu" - pisze Unian.
Agencja wzywa też do ukarania funkcjonariuszy biorących udział w zatrzymaniu.
O sprawie pisze także największy w Ukrainie portal informacyjny TSN. Jak czytamy, do zatrzymania doszło w odległości trzech kilometrów od granicy z Rumunią w pobliżu punktu kontrolnego Porubne w obwodzie czerniowieckim.
"I wreszcie staje się jasne, że przedstawiciele sił bezpieczeństwa nie pojechali na żadne uroczystości. Zatrzymanie odbywało się możliwie jak najsurowiej - ludzi popychano na ziemię i kopano. A co z nadmiarem uprawnień?" - pisze portal.
Żadna ze służb nie skomentowała jeszcze nagrania.