Sikorski o zamrożonych pieniądzach Rosji. "Robimy to po raz pierwszy"
Zamrożone rosyjskie aktywa trafią na wsparcie Ukrainy. - Robimy coś takiego po raz pierwszy - powiedział minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Stwierdził, że nie tak dawno nawet USA nie wierzyły w taki obrót sprawy.
24.06.2024 | aktual.: 24.06.2024 21:41
W poniedziałek w Luksemburgu ministrowie spraw zagranicznych krajów UE podjęli decyzję o przekazaniu zysków z zamrożonych aktywów rosyjskiego banku centralnego na wsparcie Ukrainy.
- Węgry wstrzymały się od głosu na początku tej sprawy i to ponoć oznacza, wedle nowych analiz prawnych, że tym samym odebrały sobie prawo do stosowania weta - powiedział Sikorski dziennikarzom po posiedzeniu. Był pytany o to, w jaki sposób możliwe było ominięcie głosu Budapesztu w sprawie przekazania zysków generowanych przez zamrożone rosyjskie środki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak dodał, firma depozytowa Euroclear z siedzibą w Belgii, gdzie Rosja gromadziła pieniądze na obsługę euroobligacji, ma dokonać przelewu na konto Komisji Europejskiej, a ta zdecyduje, czy zakupi za to amunicję i broń dla Ukrainy, czy też przekaże Kijowowi część tych pieniędzy.
- Robimy coś takiego pierwszy raz - zaznaczył Sikorski. - Sankcje zamrożenia aktywów w dotychczasowej filozofii Zachodu miały skłaniać kraje do zmiany postępowania, a nie być karą. Teraz zmieniamy tę filozofię. To wymagało bardzo poważnych analiz prawnych, bo będzie miało konsekwencje dla międzynarodowego systemu finansowego - podkreślił. Jak dodał, przed rokiem USA nie wierzyły, że będzie to możliwe.
Pierwsza transza wsparcia wyniesie od 1,2 mld do 1,4 mld euro. Jak powiedział Sikorski, operacja ma być przeprowadzona jeszcze tego lata.
Przypomniał, że G7 zdecydowało, aby na bazie aktywów, używając ich jako zabezpieczenia, udzielić Ukrainie pożyczki rzędu 50 mld euro.
- Jak wiemy, rosyjskie aktywa w UE sięgają kilkuset miliardów euro. To jest moim zdaniem realizacja słusznej zasady, że agresor powinien płacić za skutki swojej agresji. (...) Rosja jest sama sobie winna - powiedział Sikorski.
Polska będzie popierała integrację z Ukrainą i Mołdawią
Przekazał też, że ministrowie dyskutowali w poniedziałek o węgierskim wecie dla refundacji uzbrojenia, które państwa członkowskie przekazały Ukrainie.
- To jest dla Polski kwota 450 mln euro. Ta refundacja trafia na fundusz modernizacji sił zbrojnych. W swojej wypowiedzi ponownie zaapelowałem do Węgier, aby przestały czynić z polskich pieniędzy zakładnika ich różnic dwustronnych z Ukrainą. Myślę, że jako prezydencja w UE Węgry będą miały specjalny obowiązek pilnowania i reprezentowania interesu całej UE, a nie tylko swojego narodowego interesiku - powiedział.
Sikorski z zadowoleniem przyjął przejście do negocjacji akcesyjnych z Ukrainą i Mołdawią. To jego zdaniem "bardzo dobra wiadomość dla naszego regionu".
- Polska za swojej prezydencji (w Radzie UE w pierwszej połowie 2025 r.) będzie ten proces wspierała - zadeklarował minister.
Jak powiedział, z tym procesem wiążą się i korzyści, i wyzwania. W jego ocenie najtrudniejsze rozdziały w rozmowach z Kijowem będą dotyczyły transportu i rolnictwa.
- Tak jak Zachód bał się naszego członkostwa, bo byliśmy bardziej konkurencyjni, (...) tak my teraz obawiamy się konkurencji biedniejszych i nowszych kandydatów. Ale po 20 latach naszego członkostwa widzimy, że wszyscy skorzystali. Oni powiększyli rynek, my wybiliśmy się na zamożność, na dogonienie Zachodu w najszybszym tempie w naszej tysiącletniej historii. Tego samego życzymy nowym kandydatom - podkreślił.
Wpływ sankcji na Rosję
Sikorski był też pytany o przyjęcie 14. pakietu sankcji UE wobec Rosji i skuteczność unijnych restrykcji. Jak ocenił, są one bolesne dla Władimira Putina choćby dlatego, że stracił najbardziej lukratywny rynek na ropę i gaz.
- Teraz sprzedaje ropę do Indii za rupie, których nie może wymienić. Nie wiem, ile można sobie kupić towarów z Indii za tę ropę, ale na pewno nie tyle, ile można za euro. Chińczycy z wrodzonym pragmatyzmem kupują część rosyjskiego gazu, którego my nie kupujemy, ale po gigantycznych dyskontach, powyżej 30 proc. Putin ma więc mniej pieniędzy na oliwienie swojej machiny wojennej. Gdyby sankcje były nieskuteczne, to by się tak bardzo nie domagał ich zniesienia - powiedział Sikorski.
Jego zdaniem sankcje białoruskie powinny być "wyrównane" z rosyjskimi, bo spora część omijania restrykcji nałożonych na Rosję odbywa się za pośrednictwem Białorusi.
- To jest jednym z argumentów, które rozważamy w naszych analizach dotyczących stanu granicy polsko-białoruskiej, tak ataku hybrydowego na naszą granicą, jak i przejść towarowych. Żadne decyzje jeszcze nie zapadły. Analizujemy tę sytuację - powiedział.
Kto komisarzem z Polski?
Sikorski był też pytany o obsadę najwyższych stanowisk w UE, w tym potencjalną kandydaturę premier Estonii Kai Kallas na szefa unijnej dyplomacji. Choć - jak powiedział - decyzja nie została jeszcze podjęta, Kallas byłaby na tym stanowisku osobą, która będzie bardzo dobrze broniła interesów regionu.
Pytano go też, czy kandydata na komisarza z Polski rząd będzie musiał konsultować z prezydentem.
- PiS uchwalił sobie ustawę, która jest ewidentnie niekonstytucyjna, która uchwaliła np. konwent służby zagranicznej. Ja ten konwent zwołuję, przegłosowujemy kandydatów na ambasadorów, a pan prezydent i tak ich nie podpisuje. Pytanie, czy mamy stosować ustawę, która miała wzmocnić pozycję prezydenta, a która się chyba panu prezydentowi nie podoba - powiedział.
Czytaj więcej: