Sikorski popiera plany Trumpa? "Niektóre zasługują na najwyższą uwagę"
Radosław Sikorski pod koniec swojej wizyty w Stanach Zjednoczonych udzielił wywiadu, w którym powiedział, że część pomysłów Donalda Trumpa na rozwiązanie konfliktu w Ukrainie jest godna uwagi.
Podczas rozmowy z Polską Agencją Prasową w Waszyngtonie na zakończenie swojej wizyty w Stanach Zjednoczonych, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski przekonywał, że polityczna niepewność związana z wyborami prezydenckimi w USA nie wpłynie na trwałość decyzji podjętych podczas szczytu NATO, w tym na zobowiązania dotyczące wsparcia dla Ukrainy.
- Nie mam tu żadnych wątpliwości, bo to były głosy przywódców poważnych krajów, które po prostu już to robią. Mówię tu o takich krajach jak Wielka Brytania, Holandia, Dania, jak my, jak szereg innych krajów - powiedział. Pytany o ewentualne zwycięstwo Donalda Trumpa, który zapowiada, że zakończy wojnę w Ukrainie jeszcze jako prezydent-elekt, Sikorski odparł, że "byłoby dobrze, gdyby to się stało".
Sikorski podkreślił, że wszyscy pragną pokoju, ale nie chcą kapitulować przed Putinem. - Jeśli jego ludzie zastanawiają się, jak to zrobić, jak wpłynąć na Putina, by się ze swojego zbrodniczego błędu wycofał, to dobrze, a nie źle. Niektóre pomysły alternatywnej administracji zasługują na najwyższą uwagę - powiedział. Dodał, że prowadzi rozmowy z różnymi osobami z otoczenia Trumpa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pekin patrzy na Polskę. "Chińczycy się zaniepokoili"
- Jednym z pomysłów jest zwiększenie pomocy dla Ukrainy i to jest ten pomysł, który nam się podoba i który popieramy - powiedział.
Sikorski rozmawiał z doradcą Trumpa
W piątek Sikorski spotkał się z byłym doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta Donalda Trumpa, Robertem C. O'Brienem. O'Brien w niedawno opublikowanym artykuł w "Foreign Affairs", w którym przedstawił przyszłą politykę zagraniczną ewentualnej drugiej kadencji Donalda Trumpa. Stwierdził, że Europa musi "zrozumieć, że dalsza obrona Europy przez Amerykę jest zależna od tego, czy Europa zrobi swoją część". Sikorski zgodził się z tym stwierdzeniem.
- Przecież trąbię o tym od lat, że Amerykanie mają swoje wyzwania na Pacyfiku i nie możemy jako Europa liczyć, że w każdej możliwej okoliczności zawsze, nawet z takimi zagrożeniami, z jakimi powinniśmy sobie poradzić samemu, Amerykanie będą nas ratować z opresji - powiedział Sikorski. - Europa jako Europa też powinna mieć zdolności do reagowania na kryzysy. I to robimy, mamy wreszcie budżet obronny Unii Europejskiej, mamy siły szybkiego reagowania, ma być komisarz ds. obrony, tylko to się dzieje zbyt wolno - dodał.
Polska negocjatorem?
Sikorski wyraził przekonanie, że Polska może odgrywać rolę w łagodzeniu napięć między USA i Chinami. Przywołał historyczną rolę Polski jako miejsca rozmów między obiema stronami w erze Richarda Nixona, a także wskazał na potencjalne skutki konfliktu dla Polski.
- Przypominam, że to w Polsce miały miejsce dziesiątki (rozmów) - zdaje się, że ponad sto - między Stanami Zjednoczonymi i Chinami nawet za czasów komunizmu. Polska może tego typu rolę odegrać. Pamiętajmy, że w Europie handel międzynarodowy odpowiada za większą część PKB, niż w Stanach Zjednoczonych. Więc globalna wojna handlowa uderzyłaby w nas jeszcze bardziej. Trzeba jej próbować zapobiec - ocenił.
Sikorski zaznaczył jednak, że nie wyklucza nacisków na Chiny w sprawie ich wsparcia dla rosyjskiej machiny wojennej, czy poparcia deklaracji ze szczytu NATO w Waszyngtonie, że "ChRL nie może wspomagać największej wojny w Europie w najnowszej historii bez negatywnego wpływu na jej interesy i reputację".
- Towarzyszom chińskim mówimy z bolszewicką szczerością, że jeśli nas zmuszą do wyboru między najważniejszym partnerem handlowym a naszym głównym sojusznikiem, czyli Stanami Zjednoczonymi, to oczywiście wybierzemy Stany Zjednoczone - podkreślił.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski