Siergiej czekał od soboty. Ukraińskie jajka przez Polskę ruszyły do Holandii

O godzinie 10.39 pierwsze ciężarówki z jajkami i produktami rolno-spożywczymi jadące z tranzytem przez Polskę z Ukrainy przekroczyły przejście graniczne w Dorohusku (województwo lubelskie). W pierwszych transportach były między innymi jajka i kurczaki. Pojechały do Litwy i Holandii.

Siergiej jest z Charkowa. Swoją ciężarówką wiezie jajka do Holandii
Siergiej jest z Charkowa. Swoją ciężarówką wiezie jajka do Holandii
Źródło zdjęć: © WP | Paweł Buczkowski
Paweł Buczkowski

Początkowo tranzyt transportów z ukraińskimi produktami rolno-spożywczymi miał ruszyć o północy. Ale dopiero o godzinie 2 w nocy w Dzienniku Ustaw zostało opublikowane rozporządzenie Ministra Rozwoju i Technologii, które umożliwia tranzyt towarów rolnych z Ukrainy przez polskie terytorium. Dopiero wtedy polscy celnicy mogli zabrać się do pracy.

Jest godzina 8. Spotykam Siergieja z Charkowa, który w swojej ciężarówce ma 20 ton jajek. Kierowca jest już po polskiej stronie przejścia granicznego i czeka na założenie plomby na jego ciężarówce. Plomba będzie zdjęta, dopiero kiedy pojazd przekroczy zachodnią granicę Polski. Wszystko po to, żeby ukraińskie jajka nie trafiły na polski rynek. Kiedy pytam, czy mogę zrobić zdjęcie, rozchyla odblaskową kurtkę, uśmiecha się i pokazuje napis na koszulce: "Russian warship f*ck you".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Jadę z jajkami do Holandii. Najpierw byłem tu w sobotę. Zatrzymali nas i kazali czekać do poniedziałku. A potem całkowicie zawrócili do firmy. A teraz znowu przyjechaliśmy - opowiada Siergiej.

Wprawdzie słońce zaczyna przypiekać, ale poranek jest chłodny, więc inny kierowca grzeje się herbatą.

- Byliśmy tu w niedzielę - mówi nam mężczyzna. To właśnie tego dnia jego ciężarówka pojawiła się na przejściu granicznym, ale okazało się, że dzień wcześniej Polska zmieniła przepisy i transporty z produktami rolno-spożywczymi, nawet te tranzytowe, zostały wstrzymane. Kierowca mówi, że z fermy pod Kijowem także wiezie jajka. Jego transport ma dotrzeć do Litwy.

Konwoje z obstawą

W pierwszych godzinach po zmianach przepisów na granicy nie było aż tak wielkiego ruchu ciężarówek jadących z Ukrainy. Celnicy musieli czekać, aż zbierze się pięć ciężarówek jadących w jednym kierunku. Bo każdy taki zestaw, w pierwszym tygodniu obowiązywania nowych przepisów, będzie konwojowany przez dwa pojazdy z funkcjonariuszami Krajowej Administracji Skarbowej - jeden będzie jechać na przedzie konwoju, drugi na końcu. Zanim konwój wyruszył na każdą ciężarówkę zostały nałożone plomby.

  • Plombowanie ukraińskich ciężarówek na granicy w Dorohusku
  • Plombowanie ukraińskich ciężarówek na granicy w Dorohusku
  • Plombowanie ukraińskich ciężarówek na granicy w Dorohusku
  • Plombowanie ukraińskich ciężarówek na granicy w Dorohusku
[1/4] Plombowanie ukraińskich ciężarówek na granicy w DorohuskuŹródło zdjęć: © WP | Paweł Buczkowski

- Plomby będą zdejmowane dopiero w momencie kiedy samochód opuści nasz kraj - zapowiada Michał Deruś, rzecznik Izby Administracji Skarbowej w Lublinie.

Nie ściągali funkcjonariuszy z Polski

Dzisiaj okazało się, że KAS wcale nie musiała ściągać na wschodnią granicę Polski funkcjonariuszy z innych części kraju. Wczoraj zapowiadał to wiceminister finansów Artur Soboń.

- Jeśli chodzi o konwój wykorzystujemy tylko i wyłącznie lubelskie kadry. Nie ma w tym momencie potrzeby, aby wspomagać się w tej sprawie funkcjonariuszami Służby Celno-Skarbowej z innych izb. Jeżeli zauważymy, że tych konwojów jest tak dużo, że potrzebujemy wsparcia, to na pewno będziemy wspomagać się naszymi kadrami dodatkowymi czy funkcjonariuszami z innych województw - zapowiada Michał Deruś.

Funkcjonariusze z konwoju będą mogli wrócić do swoich macierzystych jednostek dopiero po opuszczeniu przez ciężarówki Polski. Nie ma określonego czasu, w jakim musi się to stać.

- Gdyby zdarzyły się takie sytuacje, że samochody albo transport kolejowy musi zostać przeładowany w Polsce, będzie się to działo tylko w obecności funkcjonariuszy Służby Celnej-Skarbowej i pod ich nadzorem - dodaje Michał Deruś.

Od soboty granica była zamknięta

Wznowienie tranzytu produktów rolno-spożywczych to efekt rozmów, jakie we wtorek zakończyły się między Polską a Ukrainą. Przejazd produktów z Ukrainy oprócz konwojów będzie monitorowany z użyciem systemu GPS w ramach systemu SENT (System Elektronicznego Nadzoru Transportu).

Nowe przepisy, które weszły w życie dziś w nocy, poza wyjątkiem związanym z tranzytem utrzymują zakaz wwozu do Polski z Ukrainy zbóż, cukru, suszu paszowego, nasion, chmielu, lnu i konopii, owoców i warzyw oraz produktów z przetworzonych owoców i warzyw. Nie można będzie wwozić także wina, wołowiny i cielęciny, mleka i przetworów mlecznych, wieprzowiny, baraniny i koziny, jaj, mięsa drobiowego, alkoholu etylowego, produktów pszczelich oraz "pozostałych produktów".

Całkowity zakaz wwozu ukraińskich produktów rolno-spożywczych do Polski, nawet w przypadku tranzytu, został wprowadzony w sobotę. Był to efekt protestów rolników, którzy sprzeciwiali się niekontrolowanemu importowi ukraińskiego zboża i innych produktów do Polski. Z powodu dużej ilości ukraińskiego zboża, polscy rolnicy nie mogli sprzedać swojego zboża w cenie zapewniającej opłacalność produkcji.

Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
granicaukrainadorohusk
Wybrane dla Ciebie