Sensacyjne doniesienia ws. kapitulacji. "Ale nie ma jeszcze przegranego"
Władimir Putin otrzymał od Zachodu warunki kapitulacji - przekazał rosyjski politolog Walerij Sołowiej, były profesor w moskiewskim Instytucie Stosunków Międzynarodowych. - To część wojny informacyjnej Rosji - mówi Wirtualnej Polsce prof. Daniel Boćkowski. Z kolei były ambasador RP Jerzy Marek Nowakowski zauważa, że warunki, o których mowa, wyznaczają maksymalne granice oczekiwań wobec Rosji.
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
Rosyjski politolog prof. Walerij Sołowiej - były dziekan Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych - przekazując zaskakujące doniesienia brytyjskiej prasie, powołał się na źródła z Kremla.
Według Sołowieja, kapitulacja miałaby oznaczać oddanie przez Rosję terenów zajętych podczas obecnej części wojny, ale też obszarów okupowanych od 2014 roku. Krym miałby pozostać w rękach Moskwy, a zdemilitaryzowany obszar miałby objąć pas terytoriów Białorusi, Rosji i Ukrainy oraz rejon Mołdawii. Kijów musiałby z kolei zrezygnować na kilka lat z prób dołączenia do NATO.
"Fejk, a może balon próbny?"
- Mamy do czynienia z wojną informacyjną ze strony Rosji - nie ma wątpliwości prof. Daniel Boćkowski z Uniwersytetu w Białymstoku, pytany o ocenę sensacyjnych wręcz doniesień. Nasz rozmówca zauważa, że rzekome warunki na tym etapie raczej nie są do zaakceptowania przez Rosję i tak oceniają to nawet Ukraińcy.
Zdaniem prof. Boćkowskiego "przeciek z Kremla" może niebawem zostać wykorzystany przez rosyjskich propagandystów. - Prawdziwego celu być może jeszcze nie znamy. Może chodzić o dalszą narrację "walki z całym Zachodem" - wskazuje ekspert ds. bezpieczeństwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Wtedy propaganda Rosji przekaże: "Przegrywamy, ale walczymy nie tylko z Ukrainą, ale z całym NATO" albo "Zobaczcie: chcą rzucić Matuszkę Rosiję na kolana" - dodaje.
Jerzy Marek Nowakowski także nie wyklucza, że za "przeciekiem" stoją sami Rosjanie. - Może to być "balon próbny". Może to być również pełny fejk, żeby Rosjanie mogli stwierdzić: "O, proszę, jak nas taktują. Chcą nas powalić na kolana".
Były polski ambasador zwraca jednak uwagę, że treść warunków, które przekazał Sołowiej, można traktować również jako wyznaczenie maksymalnych granic oczekiwań ze strony państw Zachodu i Ukrainy.
- Wiadomo przecież, że wszyscy zastanawiają się nad warunkami pokoju. To jest zgrabny projekt, ale trochę fejkowy. W tym sensie, że nie sądzę, aby była to oficjalna propozycja wyższych rangą polityków państw zachodnich - mówi nam Nowakowski.
Wyraźne granice z dwóch stron
- To są warunki dla Rosji w obecnej sytuacji raczej nie do przyjęcia - Nowakowski zgadza się z oceną prof. Boćkowskiego.
Zdaniem dyplomaty z drugiej strony mamy jednak opisany maksymalny plan Zachodu, który stoi na przeciwnym biegunie do imperialnych celów zarysowanych przez Putina w ubiegłym roku.
- Mamy więc wyraźnie zaznaczone granice negocjacji obu stron - dodaje. Jerzy Marek Nowakowski zauważa też, że "warunki Sołowieja" są zbieżne z celami opozycji demokratycznej z Rosji, bo ich realizacja oznacza głębokie przemiany w kraju.
Prof. Daniel Boćkowski podkreśla jednak, że nie można mówić o warunkach kapitulacji, kiedy nie ma jeszcze przegranego. - Nie wiemy, jak to się skończy. Kapitulacja jest wtedy, kiedy jest upokorzenie, a teraz nie ma czegoś takiego - zaznacza ekspert. - Na tym etapie w Ukrainie przegrywa się bitwy, ale nie wojnę - mówi.
Czytaj też:
Arkadiusz Jastrzębski, dziennikarz Wirtualnej Polski