Dziwne zabawy senatora
64-letni znany scenarzysta, senator i prawnik zrzekł się immunitetu, po tym jak media nagłośniły sprawę kompromitujących filmików, których jest bohaterem. Piesiewicz padł ofiarą szantażystek, które nagrały go w niedwuznacznych sytuacjach, m.in. jak wciąga do nosa biały proszek czy ubrany w kolorową sukienkę daje sobie malować usta szminką.
Rezygnując z immunitetu Piesiewicz uprzedził ruch prokuratury, która prowadzi śledztwo w sprawie posiadania przez niego narkotyków. Senator utrzymuje, że to, co wciągał do nosa, to nie była kokaina, ale sproszkowane lekarstwo.
Sensacyjna historia zaczęła się w połowie zeszłego roku. To wtedy – jak podawał „Super Express” - senator poznał tajemniczą kobietę, z która nawiązał romans, a ona później nagrała kompromitujące go filmiki. - Chodziło o sprawy intymne. Z żoną jestem w separacji od 10 lat, ale nie rozwiedliśmy się z powodu jej poglądów - tłumaczył Piesiewicz. Z tajemniczą kobietą miało dojść tylko do dwóch spotkań, a później kontakt został zerwany. Po pewnym czasie jednak znowu umówili się. - To miało być zwykłe spotkanie towarzyskie. Nie wykluczałem jednak, że może między nami dojść do zbliżenia - przyznaje.
Ku zdziwieniu senatora zamiast jednej w jego domu pojawiły się dwie kobiety. Na początku wszystko wyglądało niewinnie. Trójka znajomych siedziała w kuchni, rozmawiała i popijała wino. Jednak po chwili na stole pojawił się biały proszek, który senator wciągnął do nosa. Kobiety nagrały aparatem fotograficznym kilkanaście filmików z udziałem senatora, z których każdy trwa po ok. 10–30 sekund. Za odkupienie taśm szantażystki chciały 400 tys. zł.