Prezydent zmuszał do seksu swoje pracownice
Przed seksskandalami nie obronili się też politycy izraelscy. Najsłynniejsza afera dotyczy prezydenta Izraela Mosze Kacawa, ojca pięciorga dzieci, który musiał zrezygnował z urzędu w czerwcu 2007 r., gdy wyszło na jaw, że miał zmuszać do seksu swoje pracownice. Dochodzenie przeciwko niemu rozpoczęto jeszcze w kwietniu 2006 r., po skardze złożonej przez b.pracownicę jego biura, utrzymującą, że prezydent zmuszał ją do uprawiania seksu pod groźbą zwolnienia z pracy. Zarzuty wobec prezydenta zostały sformułowane na podstawie zeznań 10 kobiet, które molestował także w okresie szefowania resortowi turystyki. Prezydent utrzymywał, że nigdy nie miał romansu z żadną ze swoich pracownic. Powtarzał też, że jest ofiarą spisku prokuratury, mediów, policji i wrogich mu polityków. - Będę bronić swojego honoru, choćbym nawet miał rozpętać wojnę światową – mówił w lutym 2007 r.
Kacaw stanął przed sądem w marcu 2009 r., groziło mu 16 lat więzienia. W kwietniu 2008 r. odrzucił kompromisowe porozumienie stron, w ramach którego miał uniknąć procesu w zamian za przyznanie się do zarzucanych mu czynów oraz do nękania świadków. Otrzymałby karę więzienia w zawieszeniu i wypłacił odszkodowanie ofiarom.
Ostatecznie 30 grudnia 2010 r. sąd w Tel Awiwie uznał Kacawa za winnego zarzucanych mu czynów. 22 marca 2011 r. podał wymiar kary, zasądzając siedem lat więzienia.