Seksskandal w diecezji drohiczyńskiej. Ksiądz zaprzecza: Ktoś się pode mnie podszywa
Ksiądz Łukasz Gołębiewski miał złożyć do prokuratury zawiadomienie, że ktoś się pod niego podszywał - poinformowała "Gazeta Wyborcza". Tym samym duchowny zaprzecza, że to on jest autorem wiadomości, w których miał zapraszać na seks 24-latka.
O złożeniu przez byłego sekretarz bp. Antoniego Dydycza zawiadomienia do organów ścigania poinformowała "Wyborczą" jedna z osób związana z kurią drohiczyńską. O tym, że ksiądz Gołębiewski nie przyznaje się do bycia autorem wiadomości, mówił w rozmowie z gazetą biskup drohiczyński Piotr Sawczuk, który miał wywrzeć decydujący wpływ na duchownego.
- Nawet złożył na piśmie oświadczenie, że to nieprawda. Twierdził, że ktoś się pod niego podszywa. Poprosiłem, żeby mi na to dostarczył jakiś dowód, żeby zgłosił to na policję albo może, żeby wystąpił o weryfikację do sieci komórkowej. Sprawa nie jest zamknięta, jest w trakcie rozpatrywania przeze mnie. Prawdopodobnie wszystko będzie szło w kierunku zawieszenia ks. Łukasza w pełnieniu wszelkich obowiązków, żeby miał możliwość oczyszczenia - powiedział biskup Sawczuk "Wyborczej" 25 lipca.
Oficjalnie jednak biskup nie podjął żadnych czynności prowadzących do zawieszenia księdza Gołębiewskiego.
Niewybredne wiadomości w aplikacji
Afera wybuchła po publikacji "Gazety Wyborczej" 26 lipca tego roku. Pismo ujawniło wtedy o charakterze seksualnym, za którymi miał stać właśnie ksiądz Gołębiewski, pełniący funkcję dyrektora Caritas w diecezji drohiczyńskiej.
"Sebastian: - Będzie ostro jak się spotkamy. Ks. Łukasz Gołębiewski: - Oj tak. Bardzo bym chciał. Sebastian: - Tylko żeby moja dziura to wytrzymała. Ks. Gołębiewski: - Cudowny" - wynika z opublikowanych przez "Wyborczą" rozmów. 24-letni rozmówca duchownego miał się zgłosić z tym do miejscowej kurii. Miał się on spotkać dwukrotnie z biskupem Sawczukiem.
"Pytałem o podjęte działania w tej sprawie, o to, czy rozmawiał z księdzem Łukaszem. Biskup wyraził zdziwienie moją niecierpliwością. Poinformował mnie, że rozmawiał z księdzem Łukaszem, a on zaś się uśmiechnął i powiedział: 'znowu ktoś mi chce zaszkodzić i podszywa się'" - opisuje mężczyzna w liście do "Gazety Wyborczej".
Zobacze też: Kaczyński zablokował podwyżki? "Stracili panowanie"