Żegnali się "na misia"
Jak piszą Majewski i Reszka, Lech Kaczyński uważał, że jego brat Jarosław był najlepszym polskim premierem, a przegrał w wyniku pełnej fauli kampanii Tuska. - Jeszcze przed wyborami prezydent ostrzegał Tuska: "Nigdy pan nie będziesz premierem. A jeśli pan nim zostaniesz, to będziesz pan płakał po nocach. Wszystko będę wetował, każdą ustawę liberałów!" - opowiadał ważny polityk PO. Przegrana brata bardzo prezydenta przybiła. Ponieważ jednak obaj politycy znali się od bardzo dawna, potrafili rozmawiać ze sobą bez marynarek i krawatów, często popijając czerwone wino. "Czasem, gdy wina było więcej, zapominali, że bieżąca polityka zrobiła z nich śmiertelnych wrogów. Przypominali sobie, że mają wspólnych przyjaciół i znają swoje rodziny. Pewnego razu podczas takiej rozmowy Kaczyńskiemu się wyrwało: 'Dlaczego nie może być tak jak dawniej, dlaczego nie możemy się spotkać wspólnie z Małgosią?'" - czytamy w książce.
Innym razem Tusk wyżalał się prezydentowi. Rozmawiali o polityce europejskiej, premier narzekał, prezydent go pocieszał. Kiedy w Juracie dogadali się w sprawie traktatu, wypili bardzo dużo wina. Żegnali się "na misia".