Był ministrantem, choć w kościele dostawał krwotoków z nosa
"Byłem chyba najbardziej niereligijny w rodzinie, bo w liceum, w wieku lat mniej więcej 16, kategorycznie oświadczyłem rodzicom, że przestałem wierzyć w Boga, nie będę więcej chodził do kościoła. I nie chodziłem. Ale na religię chodziłem. Byłem nawet jako dziecko ministrantem i przez jakieś dwa, trzy lata kręciłem się bliżej przy kościele. I potem nagle zerwanie" - opowiada Palikot. Chodzenia do kościoła w pewnym momencie zaczął się wstydzić, w kościołku św. Jerzego w Biłgoraju regularnie dostawał krwotoków z nosa, choć wcześniej, kiedy był ministrantem, mu to nie przeszkadzało.
"Zawsze miałem jakiś opór, żeby nie postępować dokładnie tak jak wszyscy. Jak wszyscy chodzą, to ja nie będę chodził, to właściwie jedyne uzasadnienie, które dzisiaj, wydaje mi się, potrafię z tamtego czasu uchwycić. W dodatku miałem taką dolegliwość, psychofizyczną, że bardzo często robiło mi się w kościele duszno, czasem miałem nawet krwotoki z nosa i musiałem wychodzić z kościoła, nawet w czasie mszy, stąd się biorą kłótnie..." - wyznaje polityk w rozmowie-rzece z Cezarym Michalskim pt. "Ja, Palikot".