To był dla niej dramat i szok
Internowanie Lecha dla Marii Kaczyńskiej było dramatem i szokiem. Nie miała pojęcia, gdzie męża wywieziono, zdenerwowana postanowiła opuścić mieszkanie i szukać wsparcia u przyjaciół. "Miałam starego malucha, akumulator się rozładował, więc wsadziłam małą Martę w futrzany śpiworek, na sanki i do przyjaciół" - wspominała.
"Naiwnie myślałam, że od nich zatelefonuję, bo w domu telefon nie działał, a Leszek prosił, żebym zawiadomiła 'kogo trzeba'. Tamtej nocy już nie zasnęłam. Przesiedziałam w oknie do rana, trzęsąc się. Rozpłakałam się dopiero, gdy spotkałam mamę, która z wielogodzinnym opóźnieniem przyjechała pociągiem z Warszawy nieświadoma tego, co się stało w nocy. Mogłam się wyżalić: 'Leszka zabrali'" - opowiadała.