W jednej czwartej płynie w niej polska krew
Arkadiusz Stempin wyjawia w książce tajemnicę pochodzenia Angeli Merkel. "Kiedyś zdradziła tygodnikowi 'Der Spiegel', że 'w jednej czwartej płynie w niej polska krew'. Czy dlatego w Elblągu taksówkarze pokazują turystom 'dom Merkel'? Stoi ona dokładnie naprzeciwko stacji PKP, przy głównej ulicy miasta, prowadzącej od dworca do centrum. W 2007 roku, po przejęciu rządów przez PO Donalda Tuska, kamienicę odnowiono. Prezent premiera Kaszuba dla krajanki? Faktycznie przed stu laty, gdy Elbląg należał do Prus, mieszkali w niej przodkowie dzisiejszej kanclerz - po kądzieli. Emil Richard Drange z żoną Emmą i czwórką dzieci, jak wyszperał historyk elbląski Lech Słodownik. Jak na członka magistratu przystało, Emil Drange zajmował przestronne, dwustumetrowe mieszkanie na pierwszym piętrze. Syn prostego młynarza zrobił oszałamiającą karierę urzędniczą w cesarstwie niemieckim. Ale nie miał nic wspólnego z polskością.
Zagadkę enigmatycznego stwierdzenia Merkel, która o rodzinie nie opowiada, rozwiązał niedawno dziennikarz monachijskiej gazety 'Süddeutsche Zeitung' Stefan Kornelius. Jej dziadek nazywał się swojsko Ludwik Kazimierczak. Na świat przyszedł w 1896 roku w niemieckim od czasów drugiego rozbioru Polski Poznaniu, kilka lat po ustąpieniu z urzędu Żelaznego Kanclerza Bismarcka. Był nieślubnym dzieckiem niemajętnej Anny Kazimierczak, mieszkającej wraz z synem na Grabenstrasse 14/56 (dziś ul. Grobla). Po przyłączeniu Wielkopolski do powstałego po upadku cesarstwa niemieckiego państwa polskiego spakował walizki, osiedlił się w Berlinie i został policjantem. Musiał czuć się Niemcem do szpiku kości, skoro nie tylko dał nogę z Polski, ale w 1930 roku, w szczytowym okresie napięcia między Republiką Weimarską i II Rzecząpospolitą Piłsudskiego, zmienił nazwisko na Kasner' - dowiadujemy się z biografii.