Tragedia podczas obozu harcerskiego. Dziś sekcja zwłok Dominika
Na godz. 9 zaplanowano sekcję zwłok 15-letniego Dominika, który utonął w jeziorze Ośno podczas zdobywania sprawności harcerskiej. Do tragedii doszło w nocy ze środy na czwartek. Chłopiec nie był asekurowany przez opiekunów. Według mediów, test wykonywał w pełnym umundurowaniu i ciężkich butach.
Na piątek planowana jest sekcja zwłok 15-letniego Dominika, harcerza, który podczas zdobywania sprawności harcerskiej, polegającej na przepłynięciu wpław jeziora i rozpaleniu ogniska na drugim brzegu utonął w jeziorze Ośno. - Sekcja zaplanowana jest na godzinę 9:00, liczymy, że pomoże ustalić dokładną przyczynę tragedii - powiedział WP prok. Łukasz Wawrzyniak z poznańskiej prokuratury.
Do tragicznego zdarzenia doszło ok. godz. 1 w nocy ze środy na czwartek w miejscowości Wilcze w pow. wolsztyńskim.
Opiekunowie kłamali. Nie asekurowali nastolatka
Jak przekazała podinsp. Iwona Liszczyńska z wielkopolskiej policji, zgłaszający poinformował, że chłopiec był asekurowany przez płynących łodzią ratownika WOPR oraz opiekuna obozu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na hulajnodze wprost pod auto. Potrącenie 13-latka nagrała kamera
- W pewnym momencie 15-latek zniknął pod taflą wody. Osoby asekurujące miały podjąć nieudaną próbę wyciągnięcia nastolatka z wody. Po pewnym czasie zostały zaalarmowane służby. Na miejscu czynności ratunkowe prowadzili strażacy z Wolsztyna, Kościana i Poznania. Niestety 15-latka nie udało się uratować. Ok. 5.30 jego ciało zostało wyłowione przez strażaków - podkreśliła Liszczyńska.
Opiekunowie usłyszeli zarzuty
Dodała, że po czynnościach przeprowadzonych na miejscu zdarzenia przez policję i prokuratora zdecydowano o zatrzymaniu dwóch mężczyzn. Według "Gazety Wyborczej" to 21-letni przełożony drużyny harcerskiej oraz 19-letni ratownik wodny. Jak ustaliła WP, w momencie zdarzenia byli trzeźwi.
- Śledczy ustalili, że chłopiec nie był asekurowany z łodzi i nie zachowano w tym przypadku podstawowych zasad bezpieczeństwa – wskazała Liszczyńska.
W czwartek wieczorem opiekun i ratownik wodny usłyszeli zarzuty narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia oraz nieumyślnego spowodowania śmierci.
Szokujące ustalenia mediów. Płynął w butach i ubraniu
"Gazeta Wyborcza", która powołuje się na źródła w policji, ujawnia, że harcerz płynął w pełnym umundurowaniu i ciężkich butach. Na głowie miał latarkę, tzw. czołówkę.
Opiekun i ratownik stali na pomoście. Gdy harcerz zniknął pod wodą, wpadli w panikę. Dopiero wtedy użyli łodzi. Tyle że łódź nie była wyposażona w żaden sprzęt ratunkowy - twierdzi informator "Gazety Wyborczej".
Obóz, podczas którego zginął 15-letni harcerz, został przerwany. ZHR, który był organizatorem, zdecydował także o udzieleniu pilnego wsparcia psychologicznego uczestnikom obozu.