Ściągają migrantów na front? Niepokojące ustalenia BBC
Rosyjskie władze podejmują próby werbunku imigrantów do walki w konflikcie z Ukrainą. Dotyczy to osób, które próbowały nielegalnie przekroczyć granicę z Finlandią, a po jej zamknięciu przez fińskie władze zostały zatrzymane przez rosyjską policję z powodu posiadania nieważnych wiz - takie informacje przekazała rosyjska redakcja BBC.
08.12.2023 | aktual.: 08.12.2023 10:02
BBC przedstawia w reportażu historię obywatela Somalii, który nie zdołał przekroczyć granicy z Finlandią i został skazany w rosyjskim mieście Łachdienpochja za naruszenie przepisów migracyjnych. Mężczyzna wcześniej dwukrotnie próbował przekroczyć granicę z Polską z kierunku Białorusi. W lecie tego roku przyleciał z Somalii do Moskwy na podstawie wizy turystycznej, a następnie udał się do Mińska i stamtąd do granicy, gdzie jednak jego próby przedostania się do Polski okazały się nieskuteczne.
BBC nie ujawnia tożsamości mężczyzny, ale podaje, że obrońcy praw człowieka uznali, iż miał on podstawy do ubiegania się o azyl w Unii Europejskiej. Aktywiści radzili mu też, by ubiegał się o azyl na Białorusi, jednak po powrocie z polskiej granicy do Mińska Somalijczyk postanowił nie czekać i pojechał do Petersburga. Jak tłumaczy, dowiedział się na forach internetowych, że łatwiej jest przedostać się do Finlandii z Rosji. Na granicę dojechał z Petersburga taksówką razem ze swoją rodaczką. Zapewnił dziennikarzy, że nikt nie organizował ich podróży w kierunku Finlandii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Masowe zatrzymania w Rosji
W pierwszej połowie listopada, jak podkreśla BBC, do sądów w przygranicznych miejscowościach w Rosji w ogóle nie trafiały sprawy cudzoziemców z nieważnymi już wizami rosyjskimi. "Nawet ci, którzy w rezultacie zostali zatrzymani, opowiadali, z jaką obojętnością, a nawet beztroską rosyjscy pogranicznicy i policjanci traktowali duże grupy cudzoziemców z przeterminowanymi wizami, którzy próbowali przedostać się do fińskich przejść granicznych" - relacjonuje BBC.
Sytuacja zmieniła się w połowie listopada - wtedy policja zaczęła masowo zatrzymywać imigrantów, których wizy straciły ważność. Zbiegło się to z procesem stopniowego zamykania przez Finlandię przejść na granicy z Rosją.
Bohater reportażu i jego towarzyszka, którzy do granicy dotarli w trzecim tygodniu listopada, zostali zatrzymani. Mężczyzna stanął przed sądem w Łachdienpochja, który tego samego dnia rozpatrywał sprawy 10 innych imigrantów i również około 10 dzień wcześniej. Sąd nakazał deportację z Rosji, na którą mężczyzna miał czekać w ośrodku dla nielegalnych imigrantów w Pietrozawodsku.
Somalijczyk spędził tam pięć dni, a szóstego dnia - jak relacjonuje BBC - do aresztu przyszli ludzie w mundurach, którzy zaproponowali imigrantom, że mogą uniknąć deportacji, jeśli "popracują dla państwa".
Rosja ściąga migrantów na front
Bohater reportażu w rozmowie z dziennikarzami opisuje, na czym ta praca miała polegać. Jak podkreśla, dokument w języku rosyjskim podpisał, ale nie mógł go przeczytać. Opowiada jednak, że inni cudzoziemcy tłumaczyli mu, iż wojskowi rosyjscy proponowali pracę przez rok w zamian za dobre wynagrodzenie, opiekę medyczną, prawo do pozostania w Rosji po upływie kontraktu i nawet połączenie z rodziną.
- Zapytaliśmy, co to za praca, a oni powiedzieli, że łatwa i dobra - opowiada mężczyzna. W rezultacie 12 imigrantów, w tym sześciu Somalijczyków, przyjęło ofertę. Wsadzono ich do autobusu, którzy przez dwa dni jechał na południe.
Z opowiadania bohatera reportażu wynika, że wątpliwości zaczął mieć, gdy okazało się, że trafili do miasteczka namiotowego, pilnowanego przez wojskowych, nad granicę z Ukrainą.
- Mówiono nam, że kontrakt trwa rok, z przygotowaniem i różnymi wariantami, z dobrym wynagrodzeniem i opieką lekarską. A o granicy ukraińskiej i o wojnie nie mówili nic. Wszystko, co nam opowiedzieli, było kłamstwem - mówi mężczyzna dziennikarzom.
Nie odpowiada jednak na pytanie, czy wcześniej wiedział, czym armia rosyjska zajmuje się od ostatnich 20 miesięcy.
Wśród zabitych i jeńców obywatele Nepalu, Iraku, Zambii i Somalii
BBC zaznacza, że informacje o werbowaniu cudzoziemców na wojnę z Ukrainą pojawiały się już wcześniej. Najemników poszukiwano wśród prorosyjskich ugrupowań w Syrii, potem - wśród imigrantów w krajach byłego ZSRR pracujących w Rosji.
Nie zrezygnowano też - jak pisze BBC - z cudzoziemców, którzy "wpadli w sieci sądownictwa rosyjskiego". Władze Ukrainy potwierdzały, że wśród zabitych i jeńców znajdowali się obywatele Nepalu, Iraku, Zambii, a także Somalii.
Bohater reportażu BBC i jego towarzysze odwołali podpisany wcześniej kontrakt i mimo że próbowano ich zastraszyć, 4 grudnia powiedziano im, iż umowy zostają rozwiązane. Po powrocie do ośrodka dla nielegalnych imigrantów cudzoziemcy mają być deportowani z Rosji, ale rozmówca BBC nie otrzymał jeszcze pisemnego potwierdzenia tej decyzji.