To już odlot. Podobny do Putina? Tak teraz straszą w Rosji
Władimir Putin został przedstawiony jako Święty Mikołaj w nagraniu rozpowszechnianym przez propagandystów Kremla w mediach społecznościowych. Film wpisuje się w rosyjskie uprzedzenia dotyczące kultury Zachodu.
Wiele informacji traktujących o rzekomych atakach i agresji ze strony ukraińskiej, które podają rosyjskie media, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Odlot propagandy Kremla. "Santa Putin"
Propagandowy film - zrealizowany przez firmę o nazwie Signal - przedstawia dyktatora z Kremla jako Świętego Mikołaja i jego wizytę w pokoju małego chłopca. Po zaśnięciu dziecka "Santa Putin" wymienia zabawki na takie, które uznawane mają być za bardziej odpowiednie dla chłopca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Własna rzeczywistość Putina. Tak działa kremlowska propaganda
W pokoju chłopca uwagę zwraca figura Jezusa na krzyżu. To prawdopodobnie nawiązanie do teorii o rzekomej erozji wartości chrześcijańskich na Zachodzie. Chłopiec został również pokazany podczas modlitwy na początku klipu.
Źródła: YT
W filmie stylizowany na Putina Mikołaj zmienia też zdjęcie przedstawiające dwoje rodziców płci męskiej na zdjęcie mężczyzny i kobiety. Wychodząc, "Santa Putin" porozumiewawczo mruga do kamery.
Źródła: YT
Antyzachodnia narracja
Analitycy nie mają wątpliwości, że propagandowe wideo powstało na zamówienie Kremla i wpisuje się w rosyjskie uprzedzenia wobec Europy oraz Stanów Zjednoczonych.
Taka narracja już wcześniej wykorzystywana była przez prokremlowskich propagandzistów podczas wojny w Ukrainie, aby przedstawić konflikt jako zderzenie wartości między Rosją a zachodnimi sojusznikami Ukrainy.
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie klikając TUTAJ
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski