Sądy zawiniły ws. Łukasza Ż.? "Strzelały kapiszonami"
Wypadek na Trasie Łazienkowskiej wstrząsnął całą Polską. Łukasz Ż. rozpędzonym volkswagenem staranował pojazd, którym jechała czteroosobowa rodzina. Zginął jeden mężczyzna, a cztery osoby trafiły do szpitala. Prokuratura poinformowała, że 26-latek ma na koncie bogatą kartotekę kryminalną. Od 2019 roku regularnie nie stosował się do zakazu prowadzenia pojazdów. Prowadzący program “Newsroom” WP Paweł Pawłowski zapytał eksperta ds. bezpieczeństwa drogowego insp. Marka Konkolewskiego, skąd się bierze problem nieuchwytności przestępców drogowych. Gość programu podkreślił, że mamy efektywne działanie policji w tym przypadku, ponieważ Łukasz Ż. trafiał przed oblicze prokuratora, jednak sądy dawały mu duży kredyt zaufania. - Sądy mają cały arsenał, który wynika z kar zasadniczych. Sądy mogły użyć armat, a strzelały kapiszonami i dlatego ta osoba kierowała samochodem - powiedział Konkolewski.