Sąd zwolnił Wojciecha Bojanowskiego z tajemnicy dziennikarskiej. Chodzi o śmierć Igora Stachowiaka
Dziennikarz Wojciech Bojanowski mówi Wirtualnej Polsce, że "sąd chce go zmusić do ujawnienia informatorów", którzy m.in. pomogli mu w zdobyciu szokujących nagrań wideo. Chodzi o filmiki pokazujące, jak funkcjonariusze policji wielokrotnie razili paralizatorem skutego i rozebranego Igora Stachowiaka.
16.11.2017 | aktual.: 16.11.2017 16:25
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Za materiał "Śmierć na komisariacie" Wojciech Bojanowski został w środę laureatem jednej z najbardziej prestiżowych nagród dziennikarskich - Nagrody Radia Zet im. Andrzeja Woyciechowskiego. Reportaż opowiadał o tym, jak wrocławscy policjanci znęcali się nad Igorem Stachowiakiem. Męczyzna w wyniku ich działań zmarł.
- 10 dni temu dostałem decyzję sądu o tym, że zostałem zwolniony z tajemnicy dziennikarskiej - mówi WP Bojanowski. - Nie zdążyłem się nawet zasłonić tajemnicą, a już zostałem z niej zwolniony. Mam wydać ludzi, którzy mi zaufali i powierzyli swoje tajemnice? Nigdy tego nie zrobię - dodaje. Dziennikarz informuje, że wcześniej nie dostawał żadnych niepokojących sygnałów w tej sprawie. Od decyzji sądu zdążył się już odwołać, ale teraz musi czekać na informację o rozpatrzenie tego wniosku.
Zgodnie z prawem dziennikarz ma obowiązek zachowania w tajemnicy danych swojego informatora, jeśli ten wyraził takie żądanie. Zwolnić z tajemnicy może tylko sąd.
"Nigdy żadnego swojego informatora nie wydam"
Podczas gali przyznania nagród Bojanowski podkreślał że "w prawie jest jasno określone, kiedy sąd może zwolnić dziennikarza z tajemnicy dziennikarskiej i są to tak poważne sytuacje jak zarzuty ws. terroryzmu czy szpiegostwa".
- Ta praca oparta jest na zaufaniu. Ludzie, którzy do nas przychodzą, często ryzykują zawodowo i osobiście. Wiąże się to z poważnym zagrożeniem. Kiedy ktoś przychodzi powierzyć nam swoją tajemnicę, musi wiedzieć, że jego wizerunek i dane nigdy nie wyjdą na światło dzienne. Ja oczywiście nigdy żadnego swojego informatora nie wydam. To jest oczywiste. Ale czy to narzędzie nacisku w postaci wyroku sądu czy prokuratury, będzie działało na innych dziennikarzy? Czy to jest sposób, żeby dziennikarze przestali dotykać trudnych tematów i opcja, aby ich utemperować? Jeśli tak, to uważam, że trzeba bić na alarm – ocenił.
Zobacz także: Zdymisjonowani za śmierć Igora Stachowiaka komendanci przeszli na emerytury. Błaszczak: to manipulacja
25-latek zmarł
Reportaż “Śmierć na komisariacie” był efektem kilkumiesięcznego dziennikarskiego śledztwa. Przedstawione tam nagrania z paralizatora pokazują, jak policjanci znęcali się nad mężczyzną leżącym na podłodze toalety we wrocławskim komisariacie. Igor Stachowiak zmarł 15 maja 2016 roku.
Źródło: Wirtualna Polska, Radio ZET