Sąd zmiażdżył Radosława Sikorskiego. Wypomniał mu słowa o "wrednym dziadydze"

Były szef MSZ Radosław Sikorski nie ma zamiaru odpuszczać prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu za słowa o zdradzie dyplomatycznej i składa apelację od niekorzystnego wyroku w pierwszej instancji. Wirtualna Polska dotarła do kulis sądowej batalii między politykami. Jak z nich wynika, polityk Platformy mocno oberwał.

Sąd zmiażdżył Radosława Sikorskiego. Wypomniał mu słowa o "wrednym dziadydze"
Źródło zdjęć: © PAP
Sylwester Ruszkiewicz

22.09.2018 | aktual.: 22.09.2018 11:42

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Sikorskiego rozsierdziły słowa wypowiedziane przez prezesa PiS w wywiadzie z października 2016 r. dla Polskiej Agencji Prasowej, a także dla portalu onet.pl. Rozmowa dotyczyła okoliczności i organizacji lotu do Smoleńska 10 kwietnia 2010 roku. Według Kaczyńskiego, Sikorski miał dopuścić się „zdrady dyplomatycznej”. Były szef MSZ poczuł się tymi słowami urażony, domagał się przeprosin i wpłaty 30 tys. zł na cel społeczny. Sądową batalię jednak przegrał. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że prezes PiS mógł użyć takiego sformułowania.Sikorski od wyroku się odwołał i sprawa będzie miała ciąg dalszy w Sądzie Apelacyjnym.

Dlaczego Kaczyński wygrał proces w pierwszej instancji? Czytając uzasadnienie wyroku nasuwa się jeden wniosek. Sędzia Anna Ogińska – Łagiewka uznała, że skoro Sikorski używa pod adresem Kaczyńskiego aroganckich słów, prezes PiS mówiąc o „zdradzie dyplomatycznej” nie naruszył w żaden sposób dóbr osobistych byłego szefa MSZ.

- Zaprezentowana w wywiadach ocena pozwanego działań powoda jako Ministra Spraw Zagranicznych nie była zatem tylko i wyłącznie jego odosobnionym poglądem, a pozwany przedstawił podstawy swych wypowiedzi. Odbiorcy tego wywiadu na podstawie wypowiedzi pozwanego mogli sami dokonać oceny politycznej zachowania powoda. Nadto zaznaczyć należy, iż wypowiedzi pozwanego nie miały charakteru napastliwego, emocjonalnego, obraźliwego, lecz były oparte na konkretnych merytorycznych faktach, pochodzących między innymi z prac sejmowej podkomisji. Wszystko to pozwalało Sądowi wysnuć wniosek, iż subiektywne przeświadczenie powoda o naruszeniu jego dobra osobistego w postaci czci wynikało przede wszystkim z już wcześniejszych zarzutów, które pojawiały się w stosunku do jego osoby ze strony innych polityków, w tym członków wspomnianej komisji, za które pozwany nie może odpowiadać (…) - czytamy w uzasadnieniu.

Zobacz także: Były szef MON: Donald Tusk "byłby prawdziwym, a nie malowanym" prezydentem Polski"

- Nie sposób nie wspomnieć o języku debaty publicznej powoda, który jak zeznał w niniejszym postepowaniu jest świadom swojego temperamentu i charakteru swoich wypowiedzi. Powód stosuje w dyskursie publicznym wyrazisty i ostry język debaty, czego przykładem są określenia użyte przez niego w serwisie społecznościowym (...): „Aby uniknąć oskarżenia o seksizm niniejszym oświadczam, że Prezes to wredny dziadyga” „Wredny babsztyl śmie grozić 'aferami,' w których nie postawiono nawet zarzutów”. Jednakoż pozwala sobie na ocenę działań pozwanego jak np. na wiecu KOD przed Sejmem „Panie pośle Kaczyński, odpowie pan przed Bogiem, historią i kodeksem karnym”. Z uwagi na powyżej zaprezentowane okoliczności Sąd w punkcie pierwszym wyroku oddalił powództwo w całości – czytamy w uzasadnieniu wyroku wydanego przez sędzię Annę Ogińską – Łągiewkę.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (2051)