PolskaSąd zajmie się sprawą "durnia prezydenta"

Sąd zajmie się sprawą "durnia prezydenta"

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia zbada
zażalenie prezydenta Lecha Kaczyńskiego na umorzenie śledztwa w
sprawie znieważenia go przez byłego prezydenta Lecha Wałęsę, który w
TVN24 powiedział "durnia mamy za prezydenta".

Sąd zajmie się sprawą "durnia prezydenta"
Źródło zdjęć: © AFP

28.03.2008 | aktual.: 28.03.2008 16:31

Informację podaną przez Radio ZET potwierdziła w piątek Katarzyna Bosiakowska, zastępca Prokuratora Okręgowego w Warszawie.

Zgodnie z procedurą karną, po umorzeniu śledztwa osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo do złożenia zażalenia na postanowienie prokuratora. Gdy prokurator nie uwzględni zażalenia, sprawa trafia do właściwego sądu rejonowego, który jeszcze raz bada całą sprawę i może nakazać prokuraturze podjęcie jej na nowo, lub ostatecznie podtrzymać umorzenie.

Gdyby sąd uchylił umorzenie, a prokuratura po podjętym śledztwie znów by je prawomocnie umorzyła, pokrzywdzony uzyskuje prawo złożenia w sądzie prywatnego aktu oskarżenia.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie uznała, że wypowiedź Wałęsy z lutego zeszłego roku była emocjonalna, ale nie znieważająca i nie nosiła cech przestępstwa. Kancelaria Prezydenta złożyła zażalenie na tę decyzję, uzasadniając je - jak informowano kilka dni temu - względami formalno-prawnymi i błędami proceduralnymi.

Uważamy, że argumenty z zażalenia są tylko polemiką z ustaleniami prokuratury ze śledztwa. Dlatego przekazujemy teraz sprawę sądowi - powiedziała prok. Bosiakowska.

16 lutego zeszłego roku, po opublikowaniu ujawnionego przez prezydenta raportu z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych, Wałęsa powiedział w TVN24, że raport jest "głupi" i "w ogóle nie uwzględnia tamtych czasów". Dokument wskazywał m.in., że Wałęsa ponosi szczególną odpowiedzialność za nieprawidłowości w WSI. Na stwierdzenie dziennikarki, że właśnie wykrzyczał swój żal do prezydenta Kaczyńskiego, Wałęsa odparł: "Bo tego durnia mamy za prezydenta".

Po tych słowach do prokuratur w kraju dotarły liczne zawiadomienia od osób prywatnych, a także od posłów PiS Jolanty Szczypińskiej i Karola Karskiego. Sprawa ostatecznie z Gdańska trafiła do Warszawy.

Później Wałęsa w swoim felietonie w Wirtualnej Polsce przepraszał za te słowa. "Jeśli ktokolwiek z moich Rodaków poczuł się urażony tym określeniem, to przepraszam. Przepraszam za siebie i za polityków, którzy do takich stwierdzeń czasem zmuszają" - napisał. Prokuratura informowała na początku marca, że w tym samym postępowaniu badano też wpis na blogu Wałęsy. Były prezydent w czerwcu zeszłego roku ostro zareagował na wywiad prezydenta Kaczyńskiego dla francuskiej TV, gdzie Kaczyński mówił, że Aleksander Kwaśniewski był dla polskiej demokracji mniejszym zagrożeniem niż Wałęsa. "Jedno tu tylko słowo pasuje: s...syn" - napisał Wałęsa dodając, że od tej chwili nie będzie bronił za granicą rządzącej wówczas ekipy braci Kaczyńskich, co wcześniej czynił.

Prokuratura uznała, że i w tej sprawie brak jest danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa.

Przepis art. 135 Kodeksu karnego mówi, że "kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3". Jest to przestępstwo ścigane z urzędu. W podobnych śledztwach - nie jest ich w Polsce wiele - prokuratury często zasięgają opinii biegłych językoznawców, którzy oceniają, czy dane słowo w określonym kontekście można uznać za zniewagę.

Doktryna prawa karnego mówi, że zniewagą jest naruszenie czyjejś godności. O ile zniesławieniem jest pomówienie kogoś o popełnienie określonych, niechlubnych czynów, to zniewaga ma na celu jedynie poniżenie go w oczach opinii publicznej.

Najgłośniejsza tego typu sprawa dotyczyła Huberta H., bezdomnego z Dworca Centralnego w Warszawie, który pijany, w obecności zatrzymujących go policjantów, wulgarnie wyraził się o prezydencie i premierze. W grudniu 2006 Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył proces w tej sprawie uznając, że czyn zarzucony Hubertowi H. miał znikomą szkodliwość społeczną.

Prowadzono też śledztwo w sprawie artykułu w niemieckim "Die Tageszeitung" pt. "Młody polski kartofel. Dranie, które chcą rządzić światem", opublikowanym na tydzień przed spotkaniem prezydenta Kaczyńskiego z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i prezydentem Francji Jacquesem Chirakiem w Weimarze. Jak twierdziły niektóre polskie i niemieckie media, satyryczny artykuł zawierał obraźliwe treści i był przyczyną odwołania przez polskiego prezydenta udziału w spotkaniu w Weimarze. Sprawa została umorzona.

Za znieważenie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego przez nazwanie go "największym nierobem w Polsce" w styczniu 2002 r. lider Samoobrony Andrzej Lepper został skazany na karę grzywny przez sąd w Gdańsku.

Źródło artykułu:PAP
sądprezydentJarosław Kaczyński
Zobacz także
Komentarze (0)