Wyrok niezgodny z wolą PiS. Generał wygrał proces
Generał Mariusz Janicki, były szef BOR, ponownie otrzyma pełną emeryturę - informuje "Rzeczpospolita". Stracił ją po decyzji MSWiA, kiedy BOR zostało wpisane na listę instytucji podlegających ustawie dezubekizacyjnej. PiS od lat podkreślało, że Janicki ponosi polityczną odpowiedzialność za Smoleńsk, odpowiadając wówczas za bezpieczeństwo prezydenta.
27.09.2022 | aktual.: 27.09.2022 13:26
Sprawa gen. Janickiego ma swój początek w 2016 roku, kiedy to PiS procedował drugą ustawę dezubekizacyjną. W pierwszej, z 2009 roku, kiedy to obniżono emerytury byłym funkcjonariuszom SB, BOR nie było na liście. 40 tysięcy funkcjonariuszy tej formacji trafiło na nią dopiero w grudniu 2016 roku.
Janickiemu, decyzją MSWiA, zmniejszono emeryturę z 12 tysięcy złotych brutto do 2 tys. Ale rodzinnie straciła także niepełnosprawna matka generała. Jako wdowa po funkcjonariuszu BOR, na kilka miesięcy przed śmiercią, otrzymywała 890 złotych.
Sędzia o wyjątkowości spraw funkcjonariuszy BOR
Ewa Krakowiak, sędzia Sądu Apelacyjnego w Krakowie, gdzie zapadł wyrok, podkreślała, że sprawa funkcjonariuszy BOR jest wyjątkowa. Głównie ze względu na dodanie ich do drugiej, już wskazywanej przez PiS, listy podmiotów podlegających ustawie dezubekizacyjnej.
Sam Janicki w BOR służył przez 26 lat i 2,5 roku w spornym okresie, któremu podlega dezubekizacja. Był kierowcą prof. Hieronima Kubiaka, nie pełniącego wówczas funkcji partyjnych. Sędzia podkreślała, że generał BOR przeszedł w 2007 roku lustrację IPN. Jak zauważały już sądy obu instancji, jego sprawa nie została zbadana, a na listę trafił "bez jakiegokolwiek odwołania się do indywidualnych cech" w ramach "swoistego automatyzmu" - pisze "Rzeczpospolita".
Sędzia Krakowiak podkreślała, że na winę Janickiego nie wskazywały "ani zeznania odwołującego, ani dokumenty zawarte w aktach personalnych, a więc przedstawionych przez IPN". Nie zarzucono mu także działań operacyjnych czy werbunkowych.
Zobacz także
Gen. Janicki solą w oku PiS
W opisywany proces, a właściwie jego opóźnianie, zaangażowane było MSWiA. W pierwszej instancji ministerstwo było kilkukrotnie ponaglane o decyzję, czy przywróci Janickiemu emeryturę. Resort chciał bezterminowego zawieszenia decyzji, aż do wyroku TK ws. ustawy dezubekizacyjnej (od kilku lat sprawa czeka na wyrok).
Sam Janicki przez lata był wskazywany przez polityków PiS jako ten, który jest współodpowiedzialny za katastrofę smoleńską. O "odpowiedzialności przynajmniej politycznej" mówił w 2013 roku autor ustawy dezubekizacyjnej i późniejszy szef MSWiA - Mariusz Błaszczak. Żadnych zarzutów jednak Janickiemu w tej sprawie nie przedstawiono.
O tym, że sprawa generała ma związek z katastrofą mówił mecenas Janickiego. - W tej sprawie chodziło tylko o Smoleńsk, o to, by ukarać Mariana Janickiego i całe BOR - oceniał mec. Furgała.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Zobacz także: