PublicystykaSąd Najwyższy. Janik: "Koniec epoki rządów Małgorzaty Gersdorf - w SN idzie nowe" [OPINIA]

Sąd Najwyższy. Janik: "Koniec epoki rządów Małgorzaty Gersdorf - w SN idzie nowe" [OPINIA]

Prezydent powierzył kierowanie Sądem Najwyższym Kamilowi Zaradkiewiczowi, znanemu z poglądów bliskich obecnej władzy. Wybór ten oznacza najprawdopodobniej, że SN stanie się instytucją podobną do obecnego Trybunału Konstytucyjnego.

Sąd Najwyższy. Janik: "Koniec epoki rządów Małgorzaty Gersdorf - w SN idzie nowe" [OPINIA]
Źródło zdjęć: © PAP
Tomasz Janik

30.04.2020 | aktual.: 30.04.2020 17:03

W Sądzie Najwyższym zachodzą radykalne zmiany. Z funkcji Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego odchodzi dzisiaj prof. Małgorzata Gersdorf.

Wybór jej następcy nie odbył się z uwagi na epidemię koronawirusa, dlatego prezydent Andrzej Duda powierzył dzisiaj tymczasowe kierownictwo tej instytucji Kamilowi Zaradkiewiczowi, znanemu z poglądów prawnych bliskich obecnej władzy.

Decyzja ta oznacza najprawdopodobniej, że Sąd Najwyższy stanie się instytucją podobną do obecnego Trybunału Konstytucyjnego.

Sąd Najwyższy. Wirus komplikuje i tak trudną sytuację

Małgorzata Gersdorf odchodzi nie tylko z funkcji prezesa, ale też w ogóle z Sądu Najwyższego. Przestaje być czynnym sędzią i przechodzi w stan spoczynku, chociaż mogłaby orzekać jeszcze przez dwa lata. Nie ma co się dziwić - nie jest jedynym "starym" sędzią SN, który nie ma ochoty już wydawać wyroków. Z funkcji rzecznika prasowego SN zrezygnował także sędzia Michał Laskowski, który nie chce być "twarzą" nowego Sądu Najwyższego.

Zgodnie z Konstytucją, Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego powołuje prezydent spośród kandydatów przedstawionych przez zgromadzenie ogólne Sądu Najwyższego. Problem w tym, że to zgromadzenie ogólne nie mogło się odbyć z uwagi na zagrożenie związane z koronawirusem (jak tłumaczył Michał Laskowski, sędziowie SN z uwagi na wiek są szczególnie narażeni na niebezpieczeństwo). Nie było też możliwości przeprowadzenia wyboru w sposób zdalny, ponieważ nie pozwala na to regulamin Sądu Najwyższego (na marginesie - regulamin SN ustala prezydent, więc pretensje o jego treść powinny mieć innego adresata niż Małgorzata Gersdorf).

I tak oto, dość przypadkowo, doszło do sytuacji, w której nie dokonano wyboru kandydatów na następcę pani prezes. Zgodnie z ustawą "represyjną" z grudnia 2019 r., jeżeli kandydaci na to stanowisko nie zostali wybrani zgodnie z zasadami, prezydent powierza wykonywanie obowiązków prezesa wskazanemu przez siebie sędziemu. Przepis ten, co oczywiste, napisany został przez PiS tylko po to, aby móc go później instrumentalnie wykorzystać - choć wtedy jeszcze nikt nie spodziewał się, że dojdzie do tego akurat w sytuacji wywołanej epidemią.

Dlatego, zdaniem części prawników, Sądem Najwyższym powinien teraz tymczasowo zarządzać najstarszy stażem sędzia, czyli Józef Iwulski. Prezydent zdecydował jednak inaczej i to znacznie mu bliższy Kamil Zaradkiewicz pokieruje teraz Sądem Najwyższym.

Sąd Najwyższy. Kim jest Kamil Zaradkiewicz

Podkreślmy: Zaradkiewicz to bardzo dobry prawnik, doktor habilitowany nauk prawnych. Szkoda tylko, że stanął w konkursie na sędziego Sądu Najwyższego, którego legalność jest powszechnie kwestionowana. Oznacza to, że nie tylko prawidłowość nominacji Kamila Zaradkiewicza na sędziego SN może być podważana, ale - w konsekwencji - podważane mogą być także jego decyzje jako osoby tymczasowo pełniącej funkcję prezesa SN.

W przyrodzie bowiem nic nie ginie i każde nielegalne działanie może mieć swoje konsekwencje.

Obecna ustawa o Sądzie Najwyższym została tak skonstruowana przez PiS, że do wyboru Pierwszego Prezesa może dojść dzięki głosom sędziów mianowanych za pośrednictwem neoKRS. Sędziów tych jest już tylu, że mogą przedstawić Andrzejowi Dudzie swojego kandydata.

Kontrowersyjne także jest to, czy sędziowie Izby Dyscyplinarnej mogą brać udział w zgromadzeniu, skoro Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej tymczasowo zakazał im orzekania w sprawach dyscyplinarnych sędziów. Choć TSUE nie orzekał, czy osoby te są w ogóle sędziami, to moim zdaniem, skoro według europejskiego sądu nie mają prawa dyscyplinować innych sędziów i orzekać w ich sprawach, nie powinni też tym bardziej mieć prawa brania udziału w takiej procedurze, jaką jest wybór Pierwszego Prezesa SN.

Nie tylko Sąd Najwyższy. Chodzi też o Trybunał Stanu

Co będzie dalej? Przyszłości Sądu Najwyższego nie da się teraz przewidzieć - ale wiele wskazuje na to, że podzieli on los Trybunału Konstytucyjnego, który jest obecnie instrumentem na usługach władzy.

Jednak Trybunał, chociaż nie mniej ważny ustrojowo niż Sąd Najwyższy, może wydawać się bardziej oddalony od "ludzkich spraw". Orzeka on przecież o zgodności jednych przepisów z innymi, a nie osądza konkretnych ludzi.

Inaczej jest w Sądzie Najwyższym - tutaj codziennie ważą się losy ludzi: oskarżonych w sprawach karnych, pracowników, przedsiębiorców, w sprawach rodzinnych nawet całych rodzin. Każda z tych osób to żywy człowiek z imieniem i nazwiskiem i każda z nich ma prawo wierzyć, że została osądzona w sposób bezstronny - co już teraz nie jest zagwarantowane (przypominam, że Izba Dyscyplinarna SN, pomimo zawieszenia przez TSUE jej działalności, nadal orzeka).

Nie powinno przejść niezauważonym, że Pierwszy Prezes SN jest z urzędu przewodniczącym Trybunału Stanu, m.in. sądzącego polityków za naruszenia konstytucji. Po zmianie władzy obecna opcja rządząca może pozostawać w kręgu żywotnego zainteresowania tej instytucji. W związku z czym w interesie PiS i Andrzeja Dudy jest to, aby osoba zarządzająca Trybunałem - mogąca opóźniać jego ewentualne działanie, albo i całkowicie je uniemożliwiać - pochodziła z ich nadania.

Moment dla Polski i polskiej demokracji jest obecnie bardzo trudny. Epidemia koronawirusa, szykowane w sposób nielegalny (na podstawie nieistniejącej ustawy!) korespondencyjne wybory prezydenckie, zmiany w Sądzie Najwyższym. Wirus zapewne zostanie z nami na dłużej, ale w postaci znacznie mniej szkodliwej. Gorzej będzie ze zmianami w wymiarze sprawiedliwości - one pozostaną w postaci tak samo złej, a pewnie i ulegną dalszej degradacji.

Tomasz Janik dla WP Opinie. Autor jest adwokatem, członkiem Pomorskiej Izby Adwokackiej w Gdańsku.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)