Sąd: IPN ma ponownie zbadać sprawę Szlajfera
Instytut Pamięci Narodowej ma jeszcze raz rozpatrzyć wniosek niedoszłego ambasadora Polski w USA Henryka Szlajfera o nadanie mu statusu pokrzywdzonego - orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie (WSA).
16.03.2006 | aktual.: 16.03.2006 15:51
WSA uwzględnił skargę Szlajfera i uchylił decyzję prezesa IPN z 2005 r., odmawiającą tego statusu. Jak ujawnił sąd , IPN uzasadniał odmowę zawartością akt służb specjalnych PRL nt. Szlajfera, które - zdaniem IPN - "ewidentnie wskazują" że współpracował on z SB.
Abstrahując od merytorycznej oceny materiałów IPN na temat skarżącego, trzeba podkreślić, że wyrok wydano z powodów proceduralnych - mówiła w ustnym uzasadnieniu orzeczenia sędzia Małgorzata Małaszewska-Litwiniec.
Uchylając decyzję IPN, sąd podkreślił, że w ponownym postępowaniu Instytut musi przeprowadzić "pełną procedurę administracyjną z postępowaniem dowodowym". Oznacza to, że Szlajfer będzie stroną postępowania, będzie mógł się zapoznać ze aktami SB na swój temat, złożyć do nich uzupełnienia, powoływać świadków, biegłych itp.
Sąd powołał się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego (TK), który w październiku 2005 r. nakazał IPN prowadzenie w sprawach o nadanie statusu pokrzywdzonego pełnego postępowania dowodowego, zakończonego decyzją administracyjną. Wcześniej IPN decydował w tych sprawach w tzw. uproszczonym trybie i bez decyzji administracyjnej - co kwestionował m.in. ówczesny rzecznik praw obywatelskich Andrzej Zoll.
To dobry wyrok - powiedział Szlajfer. Szef departamentu amerykańskiego w MSZ był już zaakceptowanym kandydatem na ambasadora RP w Waszyngtonie, gdy w czerwcu 2005 r. "Wiadomości" TVP podały, że z akt IPN wynika, iż mógł on być w latach 70. informatorem SB. Miał donosić m.in. na Jacka Kuronia, Karola Modzelewskiego i Adama Michnika. "Wiadomości" podały, że w IPN ma się znajdować m.in. kwestionariusz ewidencyjny Szlajfera jako tzw. kontaktu operacyjnego o kryptonimie "Albin" i notatki służbowe z rozmów z oficerem prowadzącym, płk. Komorowskim. Nie ma zaś zobowiązania do współpracy z SB.
Szlajfer - opozycjonista w PRL i jeden z bohaterów wydarzeń marcowych w 1968 r. - zaprzeczył by był informatorem SB. Oświadczył, że w trakcie 12-letniej pracy w MSZ był wiele razy sprawdzany przez Urząd Ochrony Państwa i Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, które nie kwestionowały lustracyjnego punktu ankiety dopuszczającej Szlajfera do tajemnic państwowych.
Po ujawnieniu sprawy Szlajfer wycofał swą kandydaturę na stanowisko ambasadora Polski w Waszyngtonie - uzgodnioną już z prezydentem, premierem i Sejmem. Ówczesny premier Marek Belka był zdziwiony, dlaczego akurat wtedy ujawniono materiały dotyczące Szlajfera.
Szlajfer wystąpił do IPN o ten status i związane z tym prawo dostępu do swej teczki, czego mu IPN odmówił.
W czwartek w WSA nie stawił się nikt z IPN. W piśmie będącym odpowiedzią na skargę ówczesny prezes IPN Leon Kieres pisał do WSA, że zasadnie odmówiono tego statusu Szlajferowi, gdyż akta IPN "ewidentnie wskazują" że nie można było mu go nadać, gdyż "jego współpraca z SB trwała do 1977 r".
Sam Szlajfer mówił przed sądem, że pisma IPN z jego sprawy są wewnętrznie sprzeczne. Wskazał, że jest tam mowa, że w latach 1968- 1970 "był w zainteresowaniu SB". "Po pierwsze, nie od 1968 r., ale od 1966 r., a po drugie to "zainteresowanie" oznaczało więzienie, ciężkie śledztwo i wyrok" - oświadczył Szlajfer. Dodał, że w tym samym piśmie IPN podał, że miał on "nawiązać współpracę w 1969 r. A więc według IPN byłem jednocześnie i poszkodowanym, i współpracownikiem - ironizował.
Szlajfer podkreślał przed sądem, że "nie zna akt swej sprawy z IPN; zna zaś swój życiorys".
Zwrócił uwagę sądu, że ostatnie pismo Kieresa do sądu w jego sprawie napisane zostało w miesiąc po ubiegłorocznym wyroku TK. A więc nawet wyrok TK nie był dla IPN wystarczającą podstawą by zmienić nastawienie - dodał. O samym IPN powiedział, że "nie chce mieć kontaktu z tą instytucją i ludźmi tam pracującymi". To, co od czerwca 2005 r. działo się w wykonaniu IPN, jest zaprzeczeniem tego, czego należałoby oczekiwać od instytucji państwowej - oświadczył.
W 2005 r. Sąd Lustracyjny - do którego Szlajfer zwrócił się o oczyszczenie z zarzutu - odmówił wszczęcia procesu, uznając, że nie pełni on funkcji publicznej w rozumieniu ustawy lustracyjnej. Dziś nie ma możliwości oczyszczenia się z takiego zarzutu osoba która nie pełni funkcji publicznej, nie pełniła jej kiedyś, bądź na nią nie kandyduje.
Dlatego właśnie w czwartek Szlajfer złożył skargę konstytucyjną do TK na tę ustawę, w zakresie, w jakim uniemożliwia ona oczyszczenie się osób pomówionych o agenturalność, którzy nie pełnią funkcji publicznych.
Szlajfer to jeden z bohaterów wydarzeń marcowych w 1968 r. Relegowanie go wraz z Michnikiem z Uniwersytetu Warszawskiego było jedną z przyczyn ówczesnej rewolty studenckiej. Szlajfer znalazł się wśród aresztowanych studentów; skazano go wtedy na 2 lata więzienia.