Najsłynniejszy niedźwiedź w Wojsku Polskim. Po wojnie Wojtka czekał smutny los
Mały niedźwiadek został przygarnięty w 1942 r. przez Armię Andersa, która maszerowała z Iranu do Palestyny. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Drapieżnik nazwany Wojtek szybko stał się ulubieńcem żołnierzy. Nauczył się żyć wśród ludzi i stał się bohaterem licznych anegdot. Podczas bitwy pod Monte Cassino miał nawet nosić skrzynie z amunicją. Do 1946 r. niedźwiedź Wojtek, którego generał Anders mianował kapralem, przebywał z armią we Włoszech. Stamtąd cała formacja trafiła do Szkocji i obozu przejściowego dla Polaków. Wojtek czuł się tam świetnie. Dostawał smaczki, towarzyszył polskim żołnierzom, miał też swoją kwaterę. Sielanka trwała do 1947 r. To wtedy weteran 2. Korpusu Polskiego trafił do zoo w Edynburgu. Jego nowym domem stała się ciasna klatka. Lata w niewoli były dla Wojtka koszmarem. Wychowany wśród ludzi nie socjalizował się z innymi niedźwiedziami. Stęsknione za swoimi ludźmi zwierzę zaczęło chorować i szybko starzeć się. Pod koniec lat 50. pojawił się pomysł przeniesienia go do Polski Ludowej. Wojskowi odmówili jednak przekazania "tak cennego depozytu" reżimowemu rządowi w powojennej Polsce. W 1963 r. schorowany niedźwiedź został uśpiony i skremowany. Na Wyspach było o tym głośno. Wojtek doczekał się w Anglii kilku pomników i tablic. W Polsce praktycznie do XXI w. milczano o bohaterze Armii Andersa. Dopiero z czasem o Wojtku zrobiło się głośno.